Publicystkę cytuje na Facebooku red. Eliza Michalik, którą Kofta zobowiązała do upublicznienia listu. Niestety można znaleźć tam pełno relatywizujących wydarzenie stwierdzeń.
Wybryk Janusza Rudnickiego potępiają w znakomitej części ludzie kultury i czołowe nazwiska ruchu feministycznego, jak Paulina Młynarska czy Ewa Wanat. Natomiast Krystyna Kofta napisała list, w którym żartobliwie daje Rudnickiemu – staremu znajomemu – po nosie. Niestety również rozmywa jego odpowiedzialność, angażując się w tłumaczenie odbiorcom niuansów poczucia humoru pisarza.
„Ta dziewczyna znalazła się w Twoim świecie przez przypadek? Mówi przecież, że Cię czytała i podziwiała to co piszesz, a piszesz językiem nazywanym przez świątobliwców »plugawym« , no to wiedziała jak mówisz. Wygląda na to, że w naszym kraju najgorszy jest facet, który rzuca kretyńskim żartem z »brzydkim słowem« , choć może i śmiesznym w konwencji tych knajp, do których chodzisz! Błąd polega na tym, że wzięła do siebie bezpośrednio to »tykanie kurwami« ” – pisze Kofta, wpisując się niestety w victim shaming.
Myli również fakty, sugerując, że odbiór „żartu” pisarza mógł być przez redaktorkę zaburzony: „Sama opowiada w wywiadzie, że macali ją jacyś nauczyciele czy inni funkcyjni a żadnego nazwiska nie podaje”. W „Wysokich Obcasach” w przytoczonym wywiadzie o doświadczeniach z molestowaniem opowiadała Alicja Długołęcka, nie zaś red. Śmigulec.
„Teraz Rudnicki musisz wziąć na klatę wszystko, nieważne, że chodzisz na marsze z kobietami, walczysz o prawa kobiet, zostałeś napiętnowany, wymieniony z nazwiska jako jedyny w tym wywiadzie. Twoja wina, że byłeś autorytetem dla tej pani!”- snuje swój manifest Kofta.
Jesteśmy zdecydowanie przeciwni rozmywaniu odpowiedzialności za słowa, które po prostu były seksistowskie. Krystyna Kofta uczyniła z nich niemalże manifest artystyczny, zrozumiały dla wybranych.
List krąży po Facebooku, wywołując kontrowersje i angażując w dyskusję znane osoby. W zdecydowanej większości przeważa pogląd, że Janusz Rudnicki nie jest jednakowoż ofiarą akcji #metoo.