Site icon Portal informacyjny STRAJK

Krystyna Kofta pisze list otwarty w sprawie pisarza, który obraził kobiety. Niezbyt szczęśliwy

Janusz Rudnicki, fot, wikimedia commons

Publicystkę cytuje na Facebooku red. Eliza Michalik, którą Kofta zobowiązała do upublicznienia listu. Niestety można znaleźć tam pełno relatywizujących wydarzenie stwierdzeń.

Wybryk Janusza Rudnickiego potępiają w znakomitej części ludzie kultury i czołowe nazwiska ruchu feministycznego, jak Paulina Młynarska czy Ewa Wanat. Natomiast Krystyna Kofta napisała list, w którym żartobliwie daje Rudnickiemu – staremu znajomemu – po nosie. Niestety również rozmywa jego odpowiedzialność, angażując się w tłumaczenie odbiorcom niuansów poczucia humoru pisarza.

„Ta dziewczyna znalazła się w Twoim świecie przez przypadek? Mówi przecież, że Cię czytała i podziwiała to co piszesz, a piszesz językiem nazywanym przez świątobliwców  »plugawym« , no to wiedziała jak mówisz. Wygląda na to, że w naszym kraju najgorszy jest facet, który rzuca kretyńskim żartem z »brzydkim słowem« , choć może i śmiesznym w konwencji tych knajp, do których chodzisz! Błąd polega na tym, że wzięła do siebie bezpośrednio to »tykanie kurwami« ” – pisze Kofta, wpisując się niestety w victim shaming.

Myli również fakty, sugerując, że odbiór „żartu” pisarza mógł być przez redaktorkę zaburzony: „Sama opowiada w wywiadzie, że macali ją jacyś nauczyciele czy inni funkcyjni a żadnego nazwiska nie podaje”. W „Wysokich Obcasach” w przytoczonym wywiadzie o doświadczeniach z molestowaniem opowiadała Alicja Długołęcka, nie zaś red. Śmigulec.

„Teraz Rudnicki musisz wziąć na klatę wszystko, nieważne, że chodzisz na marsze z kobietami, walczysz o prawa kobiet, zostałeś napiętnowany, wymieniony z nazwiska jako jedyny w tym wywiadzie. Twoja wina, że byłeś autorytetem dla tej pani!”- snuje swój manifest Kofta.

Jesteśmy zdecydowanie przeciwni rozmywaniu odpowiedzialności za słowa, które po prostu były seksistowskie. Krystyna Kofta uczyniła z nich niemalże manifest artystyczny, zrozumiały dla wybranych.

List krąży po Facebooku, wywołując kontrowersje i angażując w dyskusję znane osoby. W zdecydowanej większości przeważa pogląd, że Janusz Rudnicki nie jest jednakowoż ofiarą akcji #metoo.

Exit mobile version