Protest rozpoczęło dziewięć instytucji kultury podległych urzędowi wojewódzkiemu na Dolnym Śląsku. Protestują m.in. Filharmonia Dolnośląska, Teatr Polski, Opera Wrocławska. Na razie się oflagowali.
Pracownicy zarabiają tam około 1800-2000 zł. Są rozgoryczeni deklaracjami rządu, że gospodarka „tak pięknie się rozwija”. Oni tego nie odczuwają, w przeciwieństwie do dyrektorów, którzy nierzadko zarabiali lub zarabiają krocie. Protestują muzycy, a także pracownicy administracji i techniczni.
– Urząd marszałkowski odmawia nawet rozmów na temat podwyżek. Rozpoczynamy akcję protestacyjną od oflagowania naszych zakładów pracy. Potem protest może zostać zaostrzony – powiedział lokalnym mediom Wojciech Hryniewicz, przewodniczący Międzyzakładowej Organizacji Związkowej NSZZ Solidarność przy Filharmonii Dolnośląskiej w Jeleniej Górze.
– Nasze pensje od dłuższego czasu nie wzrastają nawet o poziom inflacji, cóż dopiero mówić o realnym wzroście płac – podkreśla Eliza Kucharska, zastępczyni przewodniczącego MOZ NSZZ Solidarność. Twierdzi, że pracownicy filharmonii chcieliby zarabiać „chociaż 2300 na rękę”.
25 lutego związkowcy spotkali się z Michałem Bobowcem, członkiem zarządu urzędu marszałkowskiego odpowiedzialnym za kulturę,ale ten nie zgodził się na podwyżki w sektorze.
– Usłyszeliśmy nawet, że o te dodatkowe sumy dla nas nie będzie walczył – dodał Wojciech Hryniewicz. – I że z postulatami podwyżek mamy się zgłosić do dyrektorów.
Dlatego też protesty solidarnie podjęto w wielu placówkach równolegle: Filharmonii Dolnośląskiej w Jeleniej Górze, Filharmonii Sudeckiej w Wałbrzychu, Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy, Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu, Muzeum Karkonoskim w Jeleniej Górze, Muzeum Narodowym we Wrocławiu, Dolnośląskiej Bibliotece Publicznej, a także w Operze Wrocławskiej i Teatrze Polskim we Wrocławiu.
Bo jeśli chodzi o dyrektorskie apanaże, sprawa prezentuje się zupełnie inaczej: jak donosi wrocławska „GW”, szef Opery Marcin Nałęcz-Niesiołowski dostał dodatkowo za dyrygowanie spektaklami w 2017 r. ponad 439 tys. zł, a w I półroczu 2018 r. – 296 tys. zł. Natomiast znienawidzony dyrektor Teatru Polskiego Cezary Morawski – co najmniej 180 tys. zł z honorariów za występy na scenie, przygotowanie scenografii i reżyserię (poza uposażeniem za dyrektorowanie).
Ostatni raz samorząd wygospodarował pieniądze na podwyżki w 2017 – wówczas pracownicy kultury dostali około 280 zł brutto na głowę, ale nie wszyscy, podwyżki ominęły m.in. Legnicę.
W regionie mówi się, że „S” chciałaby mieć wpływ na obsadzenie stanowiska po Cezarym Morawskim, a także, że wcale nie chce odwołania szefa Opery (to dzięki głosowi związkowca dotychczasowy dyrektor objął stanowisko w 2016), niemniej kwestia uposażeń szeregowych pracowników wydaje się bezdyskusyjna.