– Zakończcie strajk głodowy – zaapelował Abdullah Ocalan do tysięcy kurdyjskich polityków i aktywistów, którzy w tej drastycznej formie domagają się, by uwięziony lider PKK miał możliwość stałych spotkań z prawnikami i rodziną. Głos słynnego polityka został wysłuchany.
Kurdyjscy działacze i działaczki mieli również nadzieję, że tak bezkompromisowy protest zwróci uwagę świata na warunki panujące w tureckich aresztach i więzieniach i przypomni o brutalnej polityce Erdogana wobec Kurdów. Do głodówki wezwała uwięziona polityczka Ludowej Partii Demokratycznej Leyla Guven. Kobieta sama przerwała przyjmowanie pokarmów w listopadzie, przebywając w więzieniu w Diyarbekirze. Po 11 tygodniach została warunkowo zwolniona do domu. Nie przerwała protestu, nadal spożywając jedynie wodę, cukier i witaminy. Stan jej zdrowia jest alarmujący.
Tureckie władze nie ugięły się. Tysiące protestujących Kurdów i Kurdyjek nie doprowadziły do tego, by Abdullahowi Ocalanowi w więzieniu pozwolono na regularne spotkania z prawnikami, bratem i innymi członkami rodziny. Adwokaci zostali dopuszczeni do założyciela Partii Pracujących Kurdystanu po raz pierwszy od ośmiu lat na początku tego miesiąca. Podczas spotkania Ocalan przekazał im oświadczenie, w którym apelował do swoich zwolenników o zakończenie strajku głodowego.
Dziś rano Kurdowie potwierdzili, że postąpią tak, jak wzywał ich przywódca. Przyjmowanie pokarmów na nowo zacznie ponad 3 tysiące więźniów. Nic jednak nie wróci życia kilkorgu Kurdom, którzy w marcu, w poczuciu beznadziejności swojego położenia, popełnili w więzieniach samobójstwo.
W środę prawnicy słynnego kurdyjskiego polityka mają odwiedzić go ponownie. Trwają spekulacje, czy dopuszczenie ich do Ocalana jest jednorazowym gestem, czy też można mieć nadzieję na nowe rozdanie w upadłym turecko-kurdyjskim procesie pokojowym. Część komentatorów zastanawia się również, czy rząd Erdogana nie chciałby w ten sposób zapewnić sobie zwycięstwa w wyborach na mera Stambułu, które mają być powtórzone w czerwcu (pierwsze głosowanie wygrał kandydat opozycji kemalistowskiej). Kurdowie stanowią ok. 15 proc. mieszkańców dawnej stolicy Turcji i ich głosy mogą wiele ważyć – z drugiej strony trudno zakładać, by tę mniejszość, tak ciężko doświadczoną przez obecny rząd w Ankarze, można było zdobyć tak łatwo.