Spór, który wywiązał się blisko dwa tygodnie temu pomiędzy kierownictwem legnickiego pogotowia ratunkowego, a pracownikami zaostrza się.
Przypomnijmy, legniccy ratownicy, kierowcy, dyspozytorzy i pielęgniarki zatrudnione w tamtejszym pogotowiu ratunkowym przeprowadzili czynny protest przed siedzibą zatrudniającej ich instytucji. Manifestowało około 50 osób.
Protestujący domagali się szacunku i sprawiedliwego traktowania.
– Od początku walki z koronawirusem brakuje nam wsparcia, a nawet dobrego słowa, a po miesiącu zmagań z epidemią otrzymaliśmy premię w wysokości 120 złotych brutto – mówił wówczas mediom jeden z uczestników demonstracji. Komentowaliśmy i opisywaliśmy to wydarzenie również na Portalu STRAJK.
Po zakończeniu manifestacji dyrektorka legnickiego pogotowia Joanna Bronowicka przyjęła delegację związkową. Niestety, nie osiągnięto porozumienia.
Ratowników medycznych z legnicy też średnio chcą docenić pic.twitter.com/XV0eyNS5tN
— Adam (@Adam90632810) May 3, 2020
W tym kontekście warto dodać, że w połowie ubiegłego miesiąca, na nieco ponad tydzień przed protestem personelu medycznego zatrudnionego przez legnickie pogotowie, media obiegły dramatyczne apele o wsparcie w postaci maseczek i filtrów dla „pracowników walczących na pierwszej linii frontu”.
Dramatyczna prośba pogotowia w Legnicy do firm: „Prosimy(…) o pomoc w zakupie masek z filtrami FF-P3 i samych filtrów P3 dla ratowników medycznych / pielęgniarek / lekarzy pracujących w Pogotowiu Ratunkowym Legnica w celu ich ochrony” https://t.co/NrAoR4eIXI
— Bertold Kittel (@Bertold_K) March 16, 2020
#koronawirus W Legnicy czy Zgorzelcu są przypadki ratowników którzy muszą przechodzić kwarantannę po tym jak pacjenci zataili informacje o możliwym zarażeniu – To może nas wykończyć, bądźmy odpowiedzialni – apeluje Konrad, ratownik medyczny @RadioZET_NEWS pic.twitter.com/6mT4zScflm
— Grazyna Wiatr (@grazwiatr) March 16, 2020
Na smutną groteskę zakrawa fakt, iż ratownicy medyczni musieli liczyć na pomoc fanów piłki kopanej; okazało się, że ich wołanie usłyszeli właśnie ultrasi Miedzi Legnica.
Dziś wiadomo, że związkowcy z legnickiego pogotowia wciąż żądają 500 zł netto i nie zamierzają ustępować. Dyrekcja tłumaczy, że placówkę stać co najwyżej na 300 zł. Negocjacje w tej sprawie zakończyły się bez porozumienia.
Niestety, wczorajsze i dzisiejsze ruchy szefostwa świadczą o tym, iż Joanna Bronowicka i jej zaplecze ewidentnie idzie drogą eskalacji konfliktu. Jak podaje Radio Wrocław dyrekcja placówki napisała list do ratowników, w którym stwierdza, że ich ubiegłotygodniowa akcja przed siedzibą pogotowia była nielegalna. Pojawiły się także oskarżenia jakoby wykorzystanie ambulansów podczas protestu naraziło zdrowie i życie pacjentów. Ratownicy odpierają zarzuty dyrekcji. Tomasz Wyciszkiewicz, jeden z działaczy związkowych zaangażowanych w tę inicjatywę, wyjaśnił dziennikarzom, że strona pracownicza odpowiedziała już na tę korespondencję.
„Akcja, która miała miejsce przed siedzibą Pogotowia Ratunkowego nie miała znamion akcji demonstracyjnej, protestacyjnej. Nie była zorganizowana przez związki zawodowe. Była to akcja zorganizowana spontanicznie przez pracowników” – stwierdził.