Ministerstwo Sprawiedliwości wstrzymało prace, prowadzone w poprzedniej kadencji Sejmu. Zmiany miały nakładać na internetowych hejterów konsekwencje takie same, jakie ponieśliby, obrażając na tle rasowym lub narodowościowym.
W Kodeksie karnym artykuł 256 mówi o tym, że nie można nawoływać do nienawiści pod karą grzywny bądź pozbawienia wolności – jednak wymienione są wyłącznie cztery przesłanki: narodowość, pochodzenie etniczne, wyznanie bądź jego brak. Nie uwzględniono w polskim prawie kar za szerzenie nienawiści ze względu na orientację seksualną.
– Osoba, która pobije kogoś z powodu jego koloru skóry będzie surowiej ukarana niż za pobicie kogoś z powodu jego orientacji seksualnej. Idealny przykład na nierówne traktowanie w prawie – powiedział dla TOK Fm Piotr Skrzypczak ze stowarzyszenia „Homo Faber”.
Organizacje pozarządowe, m.in. Helsińska Fundacja Praw Człowieka, postulowały rozszerzenie artykułu 256, zgodnie z europejskimi standardami. Miał się pojawić zapis o orientacji, zmianie płci, a także szeroko rozumianej niepełnosprawności, która również – zwłaszcza w Polsce – bywa częstym powodem dyskryminacji.
Dorota Głowacka z HFPC podała przykład rapera Kiszło i jego piosenki, w której nawoływał do zabijania gejów. Sprawa trafiła do prokuratury, ale została umorzona, nikomu nie postawiono zarzutów. – Nie wskazywał tam żadnej konkretnej osoby, mówił ogólnie. W tej sytuacji nie ma podstawy, by pociągnąć takiego autora do odpowiedzialności. Gdyby taka sama piosenka dotyczyła np. Żydów czy osób czarnoskórych, można byłoby się powołać na przepisy dotyczące mowy nienawiści – mówi ekspertka. – Są wyraźne standardy, które zobowiązują państwo do tego, żeby chroniło przed mową nienawiści także osoby należące do mniejszości seksualnych czy osoby, u których dokonano korekcji płci.
Polskę ponaglały już w tej sprawie dwie europejskie komisje: Komisja Przeciw Rasizmowi i Nietolerancji, a także Agencja Praw Podstawowych UE.
[crp]