Średni, ale rozpoznawalny rzecznik prasowy SLD. Po 17 latach w szeregach SLD odchodzi na znak protestu przeciwko antyspołecznym decyzjom swoich partyjnych kolegów.
Dariusz Joński był przez ostatnie kilka lat, kiedy jeszcze Sojusz Lewicy Demokratycznej był w parlamencie, jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy tej partii. Nie ustrzegł się kilku spektakularnych wpadek, ale ogólnie oceniany był pozytywnie przez dziennikarzy. Doszedł do stanowiska wiceprzewodniczącego SLD. Po surowym werdykcie wyborców, którzy wyrzucili poza parlament SLD za ostateczne utracenie lewicowego charakteru, Dariusz Joński był radnym tego ugrupowania w Łodzi. Jednocześnie działał w Stowarzyszeniu „Inicjatywa Polska” razem z Barbarą Nowacką, liberalnej i nominalnie lewicowej organizacji.
Podczas ostatniego głosowania w Radzie Miasta Łodzi głosami radnych z klubu SLD odrzucono obywatelski projekt bezpłatnego transportu publicznego dla dzieci – od urodzenia do ukończenia szkoły podstawowej.
„Nie mogę przechodzić obojętnie wobec tego, co się stało. Tym bardziej, że przez ostatnie 10 lat tłumaczyli się członkowie i my także z niepopularnych decyzji. jak np. likwidacji barów mlecznych, czy ulg studenckich. Tym bardziej takich błędów nie należy popełniać. Poświęciliśmy dużo czasu, żeby to się udało, więc niezrozumiałe jest dla mnie, że w partii w której jestem od 17 lat coś takiego zrobił”. – cytuje wypowiedź działacza SLD natemat.pl.
Cóż, wypada z uznaniem przyjąć decyzję Dariusza Jońskiego, bo wynika z niej, że w SLD wciąż tylko gestami rozpaczy można demonstrować, że partia ta nie ma z lewicą wiele wspólnego. Z drugiej strony trochę dziwne, że tak inteligentny i lewicowo wrażliwy, jak sam deklaruje, polityk dopiero po 17 latach pobytu wśród neoliberałów zorientował się, że na lewo to może iść samemu, a nie z organizacją, która już dawno odeszła od ideałów prospołecznych.