Mimo niesprzyjającej pory – środek dnia roboczego – kilkadziesiąt osób stawiło się w warszawskim Sądzie Okręgowym pod hasłem „Śpiewak nie idzie do więzienia”. Dziś odbyło się pierwsze posiedzenie w sprawie o zniesławienie wytoczonej aktywiście przez mecenas Bogumiłą Górnikowską-Ćwiąkalską, w drugiej instancji. W pierwszej były kandydat Wygra Warszawa na prezydenta miasta stołecznego został skazany na grzywnę w wysokości 5 tys. złotych oraz 10 tys. nawiązki dla pokrzywdzonej. Apelację wniosła Górnikowska-Ćwiąkalska, w której ocenie była to zbyt łagodna kara.
W tle sprawy jest kamienica na warszawskiej Ochocie, przy ul. Joteyki 13. Bogumiła Górnikowska została powołana jako kurator Aleksandra Piekarskiego, właściciela nieruchomości, który w tym momencie miałby 118 lat i w rzeczywistości od dawna nie żył. We wpisie na Twitterze Śpiewak zarzucił prawniczce, że „metodą na 118-latka” przejęła kamienicę. W dalszych wpisach na Facebooku przekonywał, że Górnikowska przez lata nic nie robiła, by sprawdzić, czy Piekarski żył.
– Jej rola była kluczowa w reprywatyzacji kamienicy. Została ona przekazana w ręce pani kurator i drugiego pełnomocnika bez aktu notarialnego i bez decyzji reprywatyzacyjnej. Mecenas mimo braku upoważnienia ze strony sądu, przekraczając swoją kuratelę, podwyższyła czynsze mieszkańcom. Wtedy rozpoczął się koszmar lokatorów. Rzekomym spadkobiercom wypłacono idące w miliony złotych „odszkodowanie” za sprzedane przez urząd miasta lokale w kamienicy. W 2017 roku Naczelny Sąd Administracyjny unieważnił podstawy tej nielegalnej reprywatyzacji. Kamienica wróciła do miasta – pisze Śpiewak.
Z jego stanowiskiem solidaryzowali się dziś w Sądzie Okręgowym działacze Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów, Ruchu Sprawiedliwości Społecznej, członkowie kolektywu Syrena, łącznie około 50 osób, którym sprawy lokatorskie w Warszawie i wyjaśnienie reprywatyzacyjnego skandalu nie są obojętne. Lewicę parlamentarną reprezentowała Magdalena Biejat, posłanka wybrana z list Lewicy Razem.
Jak dowiedział się Portal Strajk, Jan Śpiewak starał się uzyskać od Rzecznika Praw Obywatelskich symboliczne poparcie dla wniosku o jawność rozprawy, jednak Adam Bodnar nie zajął stanowiska. Ostatecznie dzisiejsza rozprawa faktycznie była jawna, bo zawnioskowała o to Górnikowska-Ćwiąkalska. Zwykle sprawy dotyczące zniesławienia odbywają się za zamkniętymi drzwiami.
– Nie brałam udziału w złodziejskiej, dzikiej reprywatyzacji. Byłam natomiast powołana jako kurator w tej sprawie. Kiedy zostałam kuratorem nie wiedziałam, że reprezentuję Aleksandra Piekarskiego, osobę która miała ponad sto osiemnaście lat. Ta kuriozalna sytuacja jest wynikiem braku informacji na temat właścicieli przedwojennych kamienic. Nie mieliśmy danych, żeby sprawdzić i zidentyfikować wszystkie osoby – tak komentowała sprawę mecenas Górnikowska w 2017 r. w programie #RZECZoPOLITYCE. Przekonywała także, że przestała pełnić obowiązki kuratora, gdy tylko okazało się, że Piekarski nie żyje i pozostawił spadkobierców.
Wyrok ma zostać ogłoszony 13 grudnia. Aktywista oznajmił dziennikarzom przed salą sądową, że nie przestanie walczyć o sprawiedliwość, a afera reprywatyzacyjna nadal nie została faktycznie rozwikłana.