Site icon Portal informacyjny STRAJK

Lowcost Travel zostawia pracowników na lodzie. Ale to nie koniec

Pracownicy Lowcost Travel podczas pikiety / facebook.com/mtrzck

Brytyjska firma turystyczna działająca w Krakowie ogłosiła bankructwo z dnia na dzień pozbawiając zatrudnienia 300 osób. Spółka nie kwapi się też do wypłacenia pracownikom pensji za lipiec. Oszukani walczą jednak o to, co im się należy. Wspierają ich działacze partii Razem i związkowcy z Inicjatywy Pracowniczej. Wczoraj pod siedzibą odbył się protest.

O utracie pracy personel Lowcost Travel dowiedział się w piątek. Pracownicy nie otrzymali jednak żadnych oficjalnych maili ani pism. O fakcie miała ich poinformować ustnie jedna z przełożonych. Okazało się również, że spółka nie odprowadzała za nich od grudnia żadnych składek, co stwarzałoby problem w staraniu się o zasiłki. Władze nie zamierzamy też wydać zwalnianym świadectw pracy. Wszystko wskazywało na to, że firma szykuje się do błyskawicznej ucieczki z Polski, nie dbając o to, co stanie się z pracownikami. Ci jednak błyskawicznie zorganizowali się w walce. Przeprowadzili kilkugodzinny protest okupacyjny, którego efektem było potwierdzenie ze strony jednego z dyrektorów, Rogera Parksa, który za pośrednictwem e-maili poinformował załogę, że spółka ogłosiła bankructwo, a wszyscy pracownicy zostają zwolnieni w trybie natychmiastowym.

Problem w tym, że osoby, które pracowały w Lowcost Travel wciąż nie otrzymały dokumentów, które przysługują w momencie ustania stosunku zatrudnienia. Chodzi m.in. o zaświadczenia o odprowadzaniu składek i świadectwa pracy. Grupa poszkodowanych konsultuje sprawę z prawnikami, pomocą służbą również przedstawiciele małopolskiego okręgu partii Razem i działacze OZZ Inicjatywa Pracownicza. W poniedziałek pod biurowcem spółki odbyła się pikieta, podczas której pracownicy i aktywiści naradzali się w sprawie dalszych kroków.

– Firma powinna nas poinformować, co dalej. Nie dostajemy od nich żadnych wiadomości, firmowe adresy e-mailowe są nieaktywne. Mamy dostać na piśmie informację o zwolnieniu, ale wiemy, że w Krakowie nikt nad tym nie pracuje, bo biuro stoi puste. Nie mamy z kim porozmawiać, przedstawiciele zarządu wyjechali z Polski – powiedziała „Gazecie Wyborczej” jedna ze zwolnionych pracownic.

– Najbardziej szokujące jest w tej sytuacji to, że spółka od dawna wiedziała o swoich kłopotach finansowych, ale ukrywała te informacje. Chcemy ponaglić pracodawcę, aby formalnie zwolnił pracowników, by ci mogli rozpocząć poszukiwania nowej pracy. W tej chwili nadal są zatrudnieni, nie mogą nawet zgłosić się do Urzędu Pracy. Chcemy też pomóc im w dochodzeniu środków z Funduszu Świadczeń Gwarantowanych. Najważniejsze jest dla nas to, aby pracownik nie był sam – dorzuca Agnieszka Tyman z OZZ Inicjatywa Pracownicza.

Mateusz Trzeciak z krakowskiego Razem zwraca uwagę na swoim profilu na Facebooku, że sytuacja pracowników Lowcost Travel jest efektem strukturalnych celów władz miasta, które z rozmysłem stawiało na niestabilne warunki zatrudnienia, zapraszając do zainwestowania firmy świadczące usługi zewnętrzne dla innych podmiotów. „Tania siła robocza, papierowe prawo pracy, słabe związki zawodowe i zero kontroli państwowej. Tak właśnie, z punktu widzenia zagranicznych korporacji, przedstawiają się plusy otwierania biur w Polsce” – analizuje Trzeciak. 

Pracownicy upadłego biura podróży nie zamierzają jednak odpuścić. Ich celem jest wyegzekwowanie od właściciela spółki aby wywiązał się z obowiązków, które nakłada na niego polskie prawo. Związkowcy podkreślają, że postawa załogi zasługuje na słowa uznania. – Pracownikom należy się ogromny szacunek za ich zachowanie. Po informacji o bankructwie firmy nie wyszli z biura, lecz do wieczora negocjowali z przełożonymi. Nie zostawili sprawy w obcych rękach, wciąż się spotykają, pomagają sobie wzajemnie, organizują się w mediach społecznościowych. Kontaktują się też z koleżankami i kolegami zwolnionymi z oddziałów w innych krajach, którzy borykają się z podobnymi problemami – chwali pracowników Agnieszka Tyman.

 

 

Exit mobile version