Polscy nacjonaliści pokazali, jak w praktyce wygląda wyznawanie propagowanych przez nich idei. Wbrew zapewnieniom, że kochają Polskę, to przede wszystkim nienawidzą innych.
Marsz Niepodległości, jałowy w swoich tradycyjnych okrzykach od „Bóg, Honor, Ojczyzna”, „Duma, duma, narodowa duma” poprzez „Zakaz pedałowania”, „Chłopak i dziewczyna – normalna rodzina”, aż do tradycyjnych obietnic wieszania komunistów i obietnic używania sierpa i młota miał szanse na spokojny przebieg, co nie dziwi, skoro u władzy pozostają siły, które jawniej lub skrycie wyznają idee uczestników marszu. Jednak nacjonaliści nie potrafili powstrzymać swych negatywnych emocji do samego końca marszu. Grupa zamaskowanych młodych ludzi poszarpała i spaliła narodową flagę Ukrainy przy akompaniamencie okrzyków „Jebać UPA i Banderę”. Przy okazji dzielni nacjonaliści poszarpali młodą kobietę, która niosła flagę Śląska w podobnych barwach jak ukraińska. Co dziwne, w innym miejscu wśród polskich barw niesiono też dużą ukraińską flagę i nikomu ona nie przeszkadzała.
Ale nie tylko poprzez palenie flag narodowych uzewnętrzniano swoja agresję. Spalono także tęczowe znaki środowisk LGBT oraz flagę z logo Facebooka – portal społecznościowy „podpadł” środowiskom narodowym blokując ich strony za propagowanie przez nie nienawiści.
Marsz Niepodległości nie skorzystał z szansy by zaprzeczyć przekonaniu, że paliwem dla uczestników imprezy jest nienawiść i ksenofobia.