Site icon Portal informacyjny STRAJK

Masz więcej niż 40 lat? Zapomnij o pracy w Google. Jawna dyskryminacja

Siedziba Google'a w Kalifornii. Czy można już mówić o centrum światowej cenzury? /pixelcentral.net

Największa na świecie wyszukiwarka internetowa i jedna z największych firm z sektora nowych technologii stara się od lat kreować wizerunek miejsca przyjaznego pracownikom, kuźni talentów i nieszablonowych metod zarządzania i motywacji personelu. Pracownik może się spełniać i rozwijać. Chyba, że przekroczył już czterdziestkę, wtedy koncern uznaje go za bezużytecznego i o angażu w Google może co najwyżej pomarzyć.

Holding Alphabet Inc., właściciel marki Google został skarżony o stosowanie praktyk dyskryminacji wobec osób starszych i w średnim wieku. Grupa poszkodowanych wykazała, że pomimo spełniania wszystkich wymogów rekrutacyjnych, firma odrzucała ich kandydatury, bo nie byli młodzi. A Google chce budować zespoły złożone z „młodych i dynamicznych”.

Sprawa trafiła do sądu. Proces pomiędzy firmą Google a niedoszłymi pracownikami, których koncern poddał dyskryminacji podczas procesu rekrutacyjnego, zakończył się prawdopodobnie podpisaniem porozumienia. Google niejako przyznało się do winy i w efekcie musiało wypłacić odszkodowania w łącznej wysokości 11 mln dolarów.

Zysk netto Alphabet Inc. wyniósł w IV kwartale 2018 roku 8,95 miliarda dolarów, co daje nam jasność – wyrok sądu może giganta co najwyżej rozśmieszyć, a nie skłonić do zmiany dyskryminacyjnej polityki. Po odjęciu opłat sądowych każdy z 227 pokrzywdzonych otrzyma ok. 35 tysięcy dolarów.

Możliwe jednak, że nagłośnienie haniebnych praktyk to dopiero początek presji społecznej, która ostatecznie zmusi internetowego molocha do zrewidowania poczynań.

Bohaterką tej afery, osobą, która jako pierwsza powiedziała głośno o tym, co się dzieje na procesach rekrutacyjnych Google’a jest Cheryl Fillekes, kobieta  która czterokrotnie uczestniczyła w procesie rekrutacyjnym Google. Pomimo jej kwalifikacji, ani razu nie zaproponowano jej stanowiska. Podobna sytuacja spotkała wiele innych osób, które ukończyły 40 lat.

Inny poszkodowany – Robert Heart podczas procesu wskazywał, że już na etapie rozmowy telefonicznej, rekrutujący zadawali takie pytania, które umożliwiały określenie wieku kandydata na wolne stanowisko.

Ostateczna propozycja musi zostać zatwierdzona przez sąd. Stanie się to w piątek.

 

 

Exit mobile version