Site icon Portal informacyjny STRAJK

Mosul oficjalnie wyzwolony. Odbudowa będzie trwać dekady

Radość po zajęciu Al-Falludży. Walki o Mosul będą o wiele dłuższe / fot. Wikimedia Commons

Mosul od wczoraj jest w pełni wyzwolony – ogłosił premier Iraku Hajdar al-Abadi. Zwycięstwo nad Państwem Islamskim to znakomita wiadomość, ale cena była straszna: miasto leży w gruzach, a odbudowa potrwa latami.

Ubrany w czarny mundur al-Abadi osobiście wciągnął w wyzwolonym mieści iracką flagę na maszt i ogłosił, że „państwo oszustwa i terroryzmu”, czyli Państwo Islamskie, przestało istnieć. To oczywiście pewna emfaza, ponieważ IS ma jeszcze w Iraku komórki poza Mosulem i nadal kontroluje pewne obszary, a nawet kilka mniejszych miast m.in. w prowincji Anbar. To daje terrorystom możliwość dalszego organizowania zamachów na terytorium Iraku. Dlatego przedstawiciele dowodzonej przez USA koalicji, pod egidą której odbyła się bitwa o Mosul, byli ostrożniejsi. – To zwycięstwo nie eliminuje IS, przed nami jest nadal ciężka walka. Jednak strata jednej z dwóch stolic, klejnotu ich tak zwanego kalifatu to decydujący cios – skomentował dowódca koalicji gen. Stephen Townsend.

W krótkiej perspektywie iraccy saperzy muszą oczyścić miasto z ładunków wybuchowych, niewypałów i niewybuchów. Miasto, a właściwie jego ruiny. Najbardziej optymistycznie oceniający sprawę obserwatorzy mówią o sześciu z ponad 30 dzielnic, które nadają się do względnie normalnego życia. Mieszkańcy pozostałych nie wiedzą, kiedy będą mieli do czego wracać. Wskutek wojny stracili wszystko, co mieli. Również państwo irackie, w którym nadal tlą się wewnętrzne konflikty, zwyczajnie nie ma środków na sprawną odbudowę.

W miastach całego Iraku odbywają się kilkudniowe, huczne uroczystości, obywatele chętnie się do nich przyłączają. Tymczasem państwo nie radzi sobie z opieką nad ludźmi, którzy w trakcie bitwy uciekli z Mosulu i okolic. ONZ szacuje rozmiary tej wymuszonej wewnętrznej migracji na 920 tys. osób, z czego 700 tys. nadal żyje w tymczasowych obozowiskach, urządzanych na szybko miasteczkach namiotowo-kontenerowych. Wymagają stałej pomocy humanitarnej, w tym regularnego dostarczania tak zupełnie podstawowych dóbr jak żywność i woda. Warunki sanitarne w obozach są co najmniej niezadawalające, a to w sytuacji, gdy temperatury przekraczają 40 stopni, budzi uzasadnione obawy o wybuch epidemii.

Exit mobile version