Zapowiedzi ministra Glińskiego o zapewnieniu stałego finansowania Muzeum, mieszczącym się w PKiN w Warszawie, okazały się nierzetelne. Instytucja zwalnia pracowników i powoli szykuje się zamknięcia – ma ponad 4 mln długu i żadnej perspektywy na jego spłatę.
Jak się okazuje, w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego można znaleźć środki na drogie prezenty dla potomków magnaterii, niestety zabrakło ich na ratowanie jednego z najbardziej znanych i lubianych polskich muzeów. Teoretycznie od roku trwają negocjacje dotyczące przekształcenia placówki, która obecnie należy do Naczelnej Organizacji Technicznej, w obiekt prowadzony przez państwo, jednak jak dotąd nie przyniosły one żadnych rozwiązań. Jak pisze „Gazeta Wyborcza” jedną z podstawowych osi sporu jest sytuacja pracowników. MKiDN domaga się, żeby wszyscy zostali zwolnieni, a ponowny angaż uzyskają tylko ci, wybrani przez resort. Jednak NOT nie ma obecnie środków na pokrycie odpraw – więcej, nie ma pieniędzy na zaległe wypłaty i na zaległy ZUS, który miał za nich odprowadzać. W tej chwili opóźnienia płacowe sięgają czterech miesięcy, Muzeum jest dłuższe Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych ok. 1 mln zł, a odprawy kosztowałyby kolejne 500 tys. – Wymieniliśmy tysiące pism, ale nie doszło do podpisania umowy. Po roku negocjacji jesteśmy w punkcie wyjścia – mówi ze smutkiem Mariusz Płaczkiewicz, dyrektor biura NOT. – Zaczęła się likwidacja muzeum.
Obecnie Muzeum ma aż 4 mln zł długu, jednak dysponuje kolekcją, wartą według rzeczoznawców nawet 13 mln zł. Według wyników negocjacji z MKiDN resort miał przejąć placówkę wraz z długami i z eksponatami, a NOT nie wysuwałby żadnych dodatkowych roszczeń – byłaby to więc transakcja z zyskiem dla Ministerstwa, a także jedyna szansa na zachowanie kolekcji w nienaruszonym stanie. Niestety, jeśli Gliński nie podejmie decyzji, w lutym pracownicy zaczną dostawać wypowiedzenia w ramach procedury o zwolnieniach grupowych, która pozwoli obniżyć koszty likwidacji placówki.