Mieszkańcy protestowali, zawiesili na własny koszt nową tablicę pamiątkową, przypominali o historii miejsca, gdzie pomnik się znajdował. Na nic.
Instytut Pamięci Narodowej dopiął swego w sprawie pomnika poległych w walce z hitlerowskim okupantem na Baranowskiej Górze, między Suchedniowem i Skarżyskiem-Kamienną (woj. świętokrzyskie). W weekend na zlecenie Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, która z kolei działała zgodnie z wytycznymi z Instytutu i od wojewody, został on zniszczony. Nie zdemontowany, a obrócony w kupę gruzów, co doskonale widać na fotografii na portalu skarzyski.eu.
Dlaczego IPN nie chciał upamiętniać Polaków walczących przeciwko nazistom? Problemem dla oszalałych antykomunistów był napis na tablicy, wskazujący, iż monument wzniesiono „w XXX rocznicę Ludowego Wojska Polskiego”. Instytut przekonywał także, że pomnik upamiętnia nie bojowników o wolność Polski, ale o powstanie Polski Ludowej, której, czego nie trzeba nikomu przypominać, prawica nie uważa za państwo godne jakiejkolwiek pamięci, „czarną dziurę”.
Wojewody Agaty Wojtyszek nie przekonały nawet absolutnie patriotyczne argumenty obrońców pomnika – że stanął on w miejscu, gdzie zginął polski żołnierz we wrześniu 1939 r., że w tamtejszym lesie znajduje się zbiorowa mogiła 22 cywilnych Polaków rozstrzelanych przez Niemców w masowej egzekucji, że później w tym miejscu oddział AK przeprowadził udaną akcję partyzancką. Krótko mówiąc – że miejsce jest w powszechnej świadomości kojarzone z walką z hitlerowcami, a nie z komunizmem.
Obrońcy pomnika, wśród których znalazł się burmistrz Suchedniowa Cezary Błach oraz posłanka PO Marzena Okła-Drewnowicz, a także kilkaset osób podpisanych pod internetową petycją, postarało się nawet o zasłonięcie tablicy, która najbardziej przeszkadzała IPN. Zawiesili nową, z orłem w koronie i bez wzmianki o LWP. Na darmo.
W województwie świętokrzyskim dekomunizacja nie po raz pierwszy przybiera absurdalną postać. Wojewoda Agata Wojtyszek aż dwa razy zlecała „naprawianie” pomnika ofiar okupacji hitlerowskiej na Kadzielni w Kielcach – z czapek niektórych wyrzeźbionych postaci usuwano pięcioramienne gwiazdy, usunięto także napisy „Bojownikom o wyzwolenie narodowe i społeczne” i „Obowiązkiem było walczyć, prawem jest żyć w pokoju”. Pod koniec lutego miasto dostało również zadanie usunięcia z rzeźby dwóch orłów bez korony, bo za ich sprawą pomnik podobno nadal propaguje komunizm. Inną decyzją prawicowej wojewody było wyznaczenie na patrona ulicy w Kurzelowie ks. Henryka Witczyka – ciągle żyjącego wykładowcy KUL, regularnie występującego w Radiu Maryja. Z kolei już z inicjatywy własnej rada miejska Kielc nadała rondu w mieście imię kolaborującej z hitlerowcami Brygady Świętokrzyskiej.