Cztery miesiące – tyle potrwa głosowanie w sprawie strajku wśród pracowników największego sieci dyskontowej w naszym kraju. Chyba, że kapitalista wcześniej spełni oczekiwania strony związkowej. Tym razem nie chodzi o wyższe wynagrodzenia.
To prawdopodobnie rekord wszechczasów, jeśli chodzi o długość trwania plebiscytu strajkowego. – Tak dużo czasu potrzeba, by odpytać wszystkich pracowników. To ogromne wyzwanie, dlatego zostało skierowane pismo do Komisji Krajowej, aby skład komisji referendalnej rozszerzyć o osoby z regionów NSZZ „Solidarność” w celu dotarcia do zatrudnionych w każdym województwie i powiecie – wyjaśnia Piotr Adamczak, przewodniczący Solidarności w Biedronce.
W toku referendum pracownicy zadecydują czy dają zielone światło na przeprowadzenie strajku jako narzędzia wpływu na firmę, która ociąga się podczas trwającego sporu zbiorowego z realizacją postulatów wyartykułowanych przez związki zawodowe.
Czego domagają się pracownicy Biedronek? W tym wypadku nie chodzi o wyższe pensje, bo te były podwyższane w Jeronimo Martins kilka razy w ciągu ostatnich trzech lat. Wśród postulatów znajdujemy m.in. zatrudnienie dodatkowych kasjerów, stworzenie w sklepach odrębnego stanowiska magazyniera, wyposażenie sklepów w dodatkowe elektryczne wózki widłowe i klimatyzację czy ograniczenie zapasów towarów. Przedstawiciele pracowników domagają się również zapewnienia stałej ochrony w sklepach w godzinach wieczornych oraz skrócenia czasu w placówkach w dni poprzedzające okresy wolne od handlu. Pracownicy chcą także zmian w zasadach rozliczania delegacji, ustanowienie regulaminu wynagradzania oraz unormowania kwestii premii w trzech postaciach: regulaminowej, uznaniowej i od braku absencji.
Związkowcy podkreślają, że cześć żądań została już spełniona. – Zmieniono zasady premiowania kasjerów. Nagroda za dobre wyniki będzie wypłacana co miesiąc, a nie jak dotąd raz na kwartał. Poza tym pracownicy otrzymają premie za brak nieplanowanych nieobecności mimo sporadycznie branych zwolnień. Do końca listopada wymagana była 100-proc. frekwencja – mówi Piotr Adamczak. Dodaje jednak, że walka toczy się nadal.
Co na to spółka? Przedstawiciele Jeronimo Martins Polska nie odnieśli się do większości postulatów, przyznając jedynie, że od 2019 roku zmieni się system wynagradzania w placówkach. – Poza tym, że premia będzie wypłacana co miesiąc, zmienią się też kryteria jej naliczania w taki sposób, by było łatwiej ją otrzymać. Decyzję o przyznaniu tej uznaniowej w znacznym stopniu uzależnimy od budowania pozytywnego doświadczenia zakupowego naszych klientów – tłumaczy Tomasz Dejtrowski, dyrektor ds. wynagrodzeń i świadczeń w Jeronimo Martins Polska.
Referendum zakończy się z końcem kwietnia. Jego wynik będzie wiążący, jeśli weźmie w nim udział i zagłosuje na „tak” ponad 50 proc. zatrudnionych. Stąd też niecodzienna długość głosowania – aby każdy pracownik miał okazje wyrazić swoje zdanie.