Wczorajsze rozmowy ostatniej szansy między nauczycielami a rządem nie dały nic. Dziś rano ciąg dalszy – ZNP deklaruje chęć negocjowania choćby przez całą dobę. A PiS?
Bezprecedensowa mobilizacja nauczycieli i determinacja, by protestować także w najbardziej newralgicznym w każdym roku szkolnym czasie – egzaminów sprawiła, że rząd przyniósł na wczorajsze rozmowy coś więcej, niż tylko zmanipulowane dane dotyczące wynagrodzeń. Beata Szydło powtórzyła obietnicę z ubiegłego tygodnia – wypłacenie już we wrześniu 2019 r. pięcioprocentowej podwyżki planowanej na styczeń 2020 r., skrócenie stażu nauczycieli, którzy rozpoczynają pracę w szkole, skrócenie wydłużonego przez Annę Zalewską czasu awansu zawodowego (a więc uzyskiwania coraz lepiej płatnych kolejnych stopni) oraz ustalenie na szczeblu centralnym, że za pełnienie funkcji wychowawcy klasy należy się kilkusetzłotowy dodatek. Obecnie dodatek ten również funkcjonuje, jednak o jego wysokości decydują samorządy; różnice między regionami potrafią być znaczące.
Związkowcy podkreślają, że rząd cały czas omija ich kluczowy postulat: podwyższenie tzw. kwoty bazowej, która stanowi podstawę do wyliczania nauczycielskich pensji, o 1000 zł. Zaznaczają, że nie chodzi im o modyfikowanie wysokości dodatków, które nauczyciel może dostać lub nie, ale o faktyczne zagwarantowanie, że dochód każdego pedagoga będzie zauważalnie wyższy. Przypominają także, iż rząd obiecuje przyspieszenie podwyżki planowanej na styczeń, ale po pierwsze chodzi o podwyżkę raczej symboliczną (rzędu 120-160 zł), a po drugie – nie mówi się o tym, skąd tegoroczny budżet ma pozyskać środki na jej zrealizowanie.
Po zakończeniu wczorajszych rozmów Sławomir Broniarz stwierdzał, że „nie ma żadnych przesłanek, żeby dyskutować o ewentualnym zawieszeniu strajku”, a strona rządowa nie odniosła się do sugestii, jakie przedstawili podczas wczorajszych rozmów nauczyciele. On i szef Branży Nauki, Oświaty i Kultury FZZ Sławomir Wittkowicz wyrazili mimo wszystko nadzieję na przełom podczas dzisiejszych rozmów. Wittkowicz dodał jednak, że jego optymizm jest „czysto teoretyczny”.
Beata Szydło na briefingu prasowym po wczorajszych rozmowach starała się przekonywać, że rozmowy idą w dobrą stronę. Podkreślała, iż nauczyciele pozytywnie odnieśli się do propozycji rządu dotyczących skrócenia ścieżki awansu zawodowego czy zmian w systemie oceniania nauczycieli. Jednak w kluczowej kwestii, czyli podwyżek, mówiła dość okrągłymi słowami: póki jesteśmy w dialogu, możemy rozważać różne rozwiązania.
Strajk w szkołach ma rozpocząć się 8 kwietnia. Zgodnie z wynikami referendów strajkowych ma do niego przystąpić 79,5 proc. placówek oświatowych w Polsce.