Minister sprawiedliwości RPA podjął dziś decyzję: odmówił Januszowi Walusiowi zwolnienia warunkowego. Zabójca Chrisa Haniego zostanie w więzieniu do końca swoich dni.
„Współczesny żołnierz wyklęty” nie wróci do Polski. Mimo że sąd w Thswane zdecydował o tym, aby darować Walusiowi resztę kary, minister sprawiedliwości RPA Michael Masutha złożył od tej decyzji apelację, co zablokowało planowaną na wiosnę ekstradycję Walusia do Polski. 18 sierpnia apelacja została rozpatrzona. Sąd zdecydował, że ostateczna decyzja należeć będzie do ministra. Masutha zdecydował dziś. Był na „nie”.
Michael Masutha denies Chris Hani’s killer, Janusz Walus, parole https://t.co/RthdKtqqEc
— BusinessLIVE (@BusinessLiveSA) 17 listopada 2017
Swoją decyzję uzasadniał przede wszystkim brakiem skruchy zabójcy przywódcy Południowoafrykańsiej Partii Komunistycznej. Jak twierdził, Waluś nie żałuje swojego czynu w najmniejszym stopniu.
„Nadal racjonalizuje to co zrobił i uważa, że politycznie stał po właściwej stronie. Jego poglądy na temat komunizmu nie mają szansy się zmienić” – możemy przeczytać w oficjalnym dokumencie, który wydał Masutha. – „Analiza psychologiczna skazanego wskazuje na ryzyko, że kolejny raz zabije człowieka, ponieważ nie odczuwa żalu ani skruchy. Nie widzi nic złego w zabójstwie człowieka o poglądach komunistycznych, niezależnie od tego, że ten człowiek był czyimś mężem, ojcem”.
Polska prawica chciała witać Walusia w ojczyźnie z honorami. Na jego przyjazd czekali m.in. Robert Winnicki z Ruchu Narodowego oraz Adam Andruszkiewicz, Tomasz Rzymkowski i Rober Mordak z Kukiz’15. Ciepło wyrażał się o nim także Jan Żaryn, który otwarcie twierdził, że „Waluś jest ofiarą komunistów”.