Dzisiaj Sąd Rejonowy w Bielsku Podlaskim (VII zamiejscowy wydział karny w Hajnówce), wydał nieprawomocny wyrok uniewinniający Annę Moroz, oskarżoną w procesie karnym za wykroczenie polegające na zakłócaniu przebiegu V hajnowskiego marszu pamięci „żołnierzy wyklętych” 23 lutego 2020 r. Anna Moroz w swoim ostatnim słowie przed sądem wygłosiła poruszającą mowę, którą poniżej publikujemy.
Wysoki Sądzie,
jestem mieszkanką Hajnówki. Tu się urodziłam ponad 50 lat temu. Z okolic Hajnówki pochodzą moi rodzice, dziadkowie, przodkowie, jestem Białorusinką, należę do mniejszości białoruskiej w Polsce. Na co dzień pracuję w tym mieście jako stomatolog. Mówię o tym, by wyjaśnić, dlaczego tego dnia znalazłam się w tym miejscu.
Otóż dlatego, że od 5 lat państwowe święto: Żołnierzy Wyklętych stało się bardzo trudnym czasem dla nas – mieszkańców.
Bo od tych kilku lat z całej Polski przyjeżdżają do nas ci, którzy z niejasnych dla nas powodów chcą nas obrażać. Znieważają pamięć naszych przodków.
Maszerują przez Hajnówkę i powiewają sztandarami z wizerunkiem tego, który mordował nasze babcie i dziadków, rodziców.
Nie mogłam obserwować tego biernie z okna mojego domu:
• co roku, w tym dniu, uczestniczę w panichidzie w cerkwi.
• zawsze biorę udział w wydarzeniu Wieczna Pamięć, gdzie w przestrzeni publicznej wspominamy pamięć 79 ofiar Romualda Rajsa „Burego” – zbrodniarza, kata i mordercy cywili, dzieci, kobiet i mężczyzn.
Tego samego dnia – kilka godzin później stanęłam na ulicy razem z innymi Obywatelami naprzeciwko tych, którzy szli przez moje miasto w moralnie złym marszu.
Moralnie złym, bo zamiast pamięci o pomordowanych Ci ludzie nieśli nienawistne hasła: „Bury, Bury nasz bohater”; „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”, „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści”.
Dla mnie to marsz pogardy, nienawiści. To sytuacja, w której milczenie, bierność jest zła.
Więc znalazłam w sobie odwagę, aby stanąć na przeciwko tych, którzy szli ze znakami ONR, z hasłami: Śmierć Wrogom Ojczyzny.
Wyszłam, żeby powstrzymać tych, którzy z nienawiścią znieważają moją wspólnotę: osób prawosławnych, członków mniejszości narodowej.
Wyszłam w obronie godności mojej i mojej rodziny, znajomych i pamięci naszych przodków;
Jako obywatelka tego państwa, członek białoruskiej mniejszości narodowej mam niezbywalne prawo do obrony moich wartości, przekonań.
Dlatego zaprotestowałam: by Bury – którego oddział mordował dzieci, kobiety, starców, niewinnych cywilów nie był nazywany bohaterem. Chciałam dać świadectwo lokalnej historii. Że dla większości z nas Bury nie jest bohaterem.
A wykrzykiwanie takich haseł to obrażanie naszej godność i naszej pamięci.