Liderzy trzech ugrupowań politycznych – chadeckich CDU i CDU oraz socjaldemokratycznej SPD rozpoczęli dziś w Berlinie rozmowy o utworzeniu rządu. Prawica za wszelką cenę chce uniknąć nowych wyborów.
Angela Merkel, Hors Seehofer i Martin Schulz zadeklarowali, że do końca przyszłego tygodnia chcą zakończyć pierwszą turę negocjacji. Na razie politycy ograniczają się do niewiele znaczących frazesów. – Zaufanie wzrosło, początek (rozmów – przyp. red.) napawa optymizmem – oświadczyli uczestnicy spotkania.
Głównym celem chadecji jest przekonanie SPD do wejścia w koalicję, czyli kontynuacja dotychczasowego sojuszu. Wewnątrz partii Martina Schulza słychać jednak silne głosy sprzeciwu. Część działaczy uważa, że ugrupowanie sporo straciło przez okres ostatnich rządów i najważniejszym zadaniem powinno być ukazanie wyborcom różnicy pomiędzy prawicą a lewicą, która przez lata „wielkiej koalicji” wyraźnie się zatarła. Według przedstawicieli tej frakcji cztery lata w opozycji mogą tylko wyjść na dobre.
Martin Schulz nie widzi możliwości zawiązania koalicji bez spełnienia najważniejszych postulatów swojej partii w dziedzinie opieki zdrowotnej, ubezpieczeń społecznych i kursu, jaki miałyby przyjąć Niemcy, jeśli chodzi o przyszłość Europy. SPD domaga się również przyznania migrantom, który otrzymali pozwolenie na czasowy pobyt, prawa do sprowadzenia swoich rodzin. Odmienne zdanie w tej sprawie ma CSU. Bawarska prawica, która stara się konkurować ksenofobicznym językiem ze skrajną AfD, naciska na zaostrzenie polityki azylowej.
Socjaldemokraci rozważają również poparcie rządu mniejszościowego lub odrzucenie możliwości aliansu i nowe wybory. Tego najbardziej chcieliby uniknąć chadecy, którzy, podobnie zresztą jak SPD, otrzymali we wrześniowych wyborach najniższe poparcie w powojennej historii niemieckiej polityki. Na CDU/CSU zagłosowało 32,9 proc. wyborców, na SPD – 20,5 proc.