Mowa nienawiści od dawna jest problemem w sieciach społecznościowych. Władze różnych krajów udają bezradność, powołując się choćby na fakt, że centrala takiego Facebooka znajduje się za granicą i nie można na nią skutecznie wpłynąć.
Rząd niemiecki udowadnia właśnie, że to nieprawda. Za brak reakcji na zgłoszenie mowy nienawiści w ciągu 24 godzin serwisy społecznościowe takie jak Facebook i Twitter będą karane finansowo. Interesujące, że inicjatywa ta została zgłoszona w koalicyjnym rządzie niemieckim przez politycznych przeciwników: szef klubu CDU/CSU w niemieckim parlamencie Volker Kauder i socjaldemokratyczny minister sprawiedliwości Niemiec Hugo Maas. W imieniu niemieckiego rządu wystąpili oni do wspomnianych serwisów o stworzenie narzędzi do łatwego i skutecznego zgłaszania wpisów noszących charakter mowy nienawiści. Żądają też, by reakcje na zgłoszenia dokonywały się w ciągu najdalej 24 godzin, a nie, jak do tej pory, w ciągu tygodnia. Kary za nierealizowanie zgłoszenia mają być „dotkliwe i skuteczne”. Można więc się domyślać, że chodzi o wiele większe ich rozmiary niż stosowane do tej pory 50 tysięcy euro za jedno takie wykroczenie.
Niemieccy politycy uważają, że oba serwisy niedostatecznie reagują na mowę nienawiści w Niemczech, a co za tym idzie nie uwzględniają przepisów niemieckich. W najbliższych dniach niemieckie państwo skontroluje realizację postulatów władz.
Wszystko to dzieje się przed wyborami w Niemczech, w których Merkel będzie walczyć o kolejną kadencję, a partie ksenofobiczne i antyimigranckie notują rekordowe wzrosty poparcia. Oczywiście, rodzi to obawy, czy nie będą nowe przepisy stosowane do wprowadzenia cenzury dla niewygodnych tematów, ale główna idea wydaje się być słuszna. Z drugiej strony na takie żądania wobec potężnych serwisów stać rząd, z którym liczyć się musza potężne koncerny. Zatem w Polsce nie możemy liczyć na podobne inicjatywy, niezależnie od tego, że polska ksenofobia zdaje się władzom nie przeszkadzać.