Rodzice małego chłopca spod Tuluzy – na południu Francji – nadali mu imię Dżihad (Jihad), co stało się przyczyną głośnych kontrowersji i w końcu interwencji policji i prokuratury. Pytanie, czy chłopiec będzie musiał zmienić imię, urosło do ogólnokrajowej afery polityczno-terrorystyczno-obyczajowej.
Tym razem urzędnik stanu cywilnego na merostwie w Tuluzie zarejestrował imię dziecka, ale podzielił się później swymi wątpliwościami ze zwierzchnikami, co uruchomiło media, policję, służby wywiadu wewnętrznego i prokuraturę. Na razie jednak bez konsekwencji, jeśli chodzi o imię malucha.
W sytuacji napięcia społecznego związanego z zamachami terrorystycznymi, merostwo uznało, że imię Dżihad może zaszkodzić dziecku. Powołało się na odpowiedni przepis kodeksu cywilnego, który nakazuje w takim wypadku wykreślić niepożądane imię.
Problem w tym, że o ile w potocznym rozumieniu słowo „dżihad” przekłada się jako „święta wojna” i kojarzy z terroryzmem, w muzułmańskiej tradycji religijnej jest związane raczej z duchowym wysiłkiem, wewnętrzną walką każdego o poprawę, o bycie dobrym człowiekiem. Zresztą w niektórych krajach Bliskiego Wschodu, np. w Libanie, to imię noszą też chrześcijanie. Dążenie do tego, by stawać się coraz lepszym w teologii znane jest jako „wielki dżihad”, podczas gdy walka zbrojna w obronie wiary to „mały dżihad”.
Na razie mały Dżihad zachowa swoje imię aż do rozstrzygnięcia sądowego. Emocje, które wzbudził, szczególnie w mediach i portalach społecznościowych, uważa się znak czasów. Bardziej niż inne dyskusyjne imiona nadawane we Francji czy innych krajach zachodnich, jak Nutella czy Iphone.