76. rocznica pogromu w Jedwabnem przeszła bez echa. Pamięć o tej strasznej zbrodni nie pasuje do „dobrej zmiany”, polityki historycznej, która wykreśla mroczne aspekty historii Polski, przedstawia Polaków jako naród wybrany, który nigdy za nic nie będzie przepraszał ani niczego się wstydził.
Rok temu minister edukacji narodowej, Anna Zalewska unikała odpowiedzi na pytanie, kto odpowiada za Jedwabne. Dzisiaj pomijanie winy Polaków jest już obowiązującą narracją, a ksiądz Tadeusz Rydzyk, u którego na antenie wielokrotnie pojawiały się treści antysemickie, otrzymał od rządu kilkaset tysięcy na upamiętnianie… Polaków ratujących Żydów. Jednocześnie wspierana przez władzę Reduta Dobrego Imienia dba o to, aby nikt w żadnym zakątku świata nie mówił o polskim antysemityzmie. Wszelkie analizy dotyczące antysemityzmu wśród Polaków są marginalizowane i dezawuowane. Delikatne zasugerowanie przez Rzecznika Praw Obywatelskich, Adama Bodnara, że Polacy mordowali i okradali Żydów, doprowadziło do zmasowanej nagonki na RPO. Zgodnie z obowiązującą narracją zbrodnie w Jedwabnem czy Kielcach przedstawia się jako „wypadki” przy pracy, za które Polska jako dumny naród nie ponosi żadnej odpowiedzialności. Co innego ze Sprawiedliwymi Wśród Narodów Świata – tutaj prawicowi publicyści każą się nam zachwycać nad bohaterskim polskim narodem.
W ten sposób mamy do czynienia z celowym i konsekwentnym zakłamywaniem historii Polski. Sprawiedliwych było wielokrotnie mniej niż szabrowników, szmalcowników i antysemickich bojówkarzy. Pogrom w Jedwabnem wcale nie był odosobnionym przypadkiem. Tylko w lipcu 1941 r. do pogromów doszło też w innych okolicznych miejscowościach, jak na przykład w Radziłowie i Wąsoszu. Akcje eksterminacyjne wcale nie były organizowane przez Niemców, lecz były zaplanowane i realizowane przez Polaków. Nie jest też prawdą, że za mordami stali tylko chłopi. Inspiratorami mordów często była lokalna prawicowa elita, ludzie cieszący się powszechnym uznaniem. Mordy wcale nie były też wyrazem jednorazowego szaleństwa, lecz niekiedy trwały wiele dni – były realizowane z okrutną konsekwencją. Bardzo często Polacy dokonywali też gwałtów na Żydówkach. Nierzadko wykorzystywali Żydów jako tanią siłę roboczą, którą zmuszali do pracy w niewolniczych warunkach. Często okradali Żydów i bogacili się na ich majątkach. Dzisiaj w miejscowościach, w których dokonywano mordów, gwałtów, kradzieży, zazwyczaj panuje zmowa milczenia. Niekiedy morderców wręcz się nobilituje i stawia im pomniki, co dotyczy wielu żołnierzy wyklętych.
W polskiej polityce historycznej antysemickich zbrodni po prostu nie ma. Są tylko bohaterowie, a gdy mowa o antysemityzmie, natychmiast armia prawicowych dziennikarzy i historyków krzyczy, że inni i tak byli gorsi, a Żydzi wcale nie byli święci. W gruncie rzeczy mamy do czynienia z celowym usprawiedliwianiem okrutnych zbrodni dokonywanych przez Polaków.
Przywoływanie przeszłości samo w sobie nie jest żadną wartością. Staje się nią dopiero wtedy, kiedy śledząc przeszłe dzieje, uczymy się na błędach. O Jedwabnem i innych antysemickich zbrodniach warto pamiętać, aby nigdy nic podobnego się nie wydarzyło. Nie przerzucajmy winy na innych, nie kluczmy, nie kręćmy, nie uciekajmy od tematu. Do dziś pamięć o tym wydarzeniu i wielu innych, podobnych, jest wypierana i ukrywana, a postawy antysemickie były i są bardzo rozpowszechnione w Polsce. Wybielanie historii to przejaw kompleksów, prymitywizmu, ukrywania postaw ksenofobicznych. Zdolność do samokrytyki stanowi podstawę budowy lepszego świata. Dlatego przypominajmy mroczne karty historii Polski nie tylko w imię prawdy, ale też po to, abyśmy byli lepszym, bardziej refleksyjnym, otwartym, postępowym, egalitarnym społeczeństwem.