Site icon Portal informacyjny STRAJK

Niewinne! Jest wyrok w sprawie kobiet, które zablokowały Marsz Niepodległości

Marsz Niepodległości 2018/ fot. Piotr Nowak

Według policji i wyjątkowo gorliwej prokurator, usiłowały one przeszkodzić w „przebiegu niezakazanego zgromadzenia publicznego”. W rzeczywistości była to odważna manifestacja sprzeciwu wobec agresywnego nacjonalizmu, ksenofobii i nienawiści, krocząca w największym pochodzie skrajnej prawicy w Europie. Sąd nie miał wątpliwości, czternaście kobiet zostało uniewinnionych.

To była piękny pokaz obywatelskiego zaangażowania. 11 listopada 2017 roku grupa kobiet w samym środku nienawistnego pochodu, na Moście Poniatowskiego urządziła siedzący protest. Aktywistki trzymały się pod ręce skandując m.in. „Faszyzm stop” oraz „Nacjonalizm – to się leczy”. Reakcją uczestników marszu była agresja i wyzwiska. „Wypierdalać, bo was zajebiemy” – krzyczał jeden z mężczyzn. Inny, z krzyżem celtyckim na ramieniu uderzył uczestniczkę protestu pięścią w tył głowy. Kobiety były również kopane i opluwane. Rozwścieczony tłum wykrzykiwał „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”.

Policja, zamiast zidentyfikować i wydać wymiarowi sprawiedliwości sprawców agresji, skierowała zawiadomienie do prokuratury na kobiety. We wrześniu 2018 zostały skazane wyrokiem nakazowym za „przeszkadzanie w przebiegu niezakazanego zgromadzenia” – za to że usiadły na trasie przemarszu. Aktywistki musiały zapłacić po 200 zł grzywny i pokryć koszty sądowe – po 100 zł od osoby. Odwołały się od wyroku, teraz zapadł ostateczny werdykt.

Śródmiejski sąd uniewinnił w czwartek dzielne działaczki. W uzasadnieniu wskazywał, że z analizy materiału dowodowego wynika, że kobiety nie miały zamiaru przeszkadzać maszerującym narodowcom i „nie ma podstaw, żeby je skazać”. Sędzia powoływał się na wolność wyrażania poglądów opisaną w artykule 54 konstytucji. Mówił też o zapisach Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.

Podczas jednej z rozpraw przed sądem kobiety przedstawiły motywy swojego działania.

Obwiniona Agnieszka Markowska (rocznik 1965): – Ten protest to była moja niezgoda na faszystowskie, homofobiczne marsze w tym najbardziej skrzywdzonym podczas wojny mieście.

Obwiniona Zofia Marcinek (rocznik 1993): – To był protest wobec symboliki faszystowskiej, która na tym marszu od lat się pojawia. To był protest przeciwko bierności policji i władz. Hasła nawołujące do nienawiści, eksterminacji, eliminowania innych narodowości, to nie jest coś, co człowiek uważający się za przyzwoitego może tolerować i patrzeć na to bezczynnie.

Obwiniona Lucyna Łukian (rocznik 1960): – Wychowałam się w rodzinie wołyńskiej. Moi bliscy opowiadali mi, czego byli świadkami. Dlatego ilekroć faszyzm będzie szedł ulicami, będę protestowała. Nigdy w życiu nie pozwolę na to, żeby w Polsce, w moim kraju, wróciło to, co już było, co znamy.

Obwiniona Maria Bąk-Ziółkowska (rocznik 1954): – Święto niepodległości jest też moim świętem, którego nie pozwolę sobie odebrać. Marsz stał się manifestacją ksenofobii i gwałtu. Protestowanie przeciwko tej ideologii uważam za obywatelski obowiązek, tak samo jak udział w wyborach i płacenie podatków.

Prokuratura wciąż prowadzi postępowanie w sprawie fizycznego ataku na protestujące kobiety. Sprawa została już raz umorzona, ale tę decyzję uchylił sąd. Prowadząca śledztwo prokurator Magdalena Kołodziej w uzasadnieniu umorzenia napisała, że zamiarem atakujących nie było pobicie pokrzywdzonych, lecz „okazanie niezadowolenia, że znalazły się one na trasie ich przemarszu”.

 

Exit mobile version