Polska Grupa Pocztowa wygrywając w 2013 r. przetarg na obsługę sądów i prokuratur nie posiadała wystarczającej liczby placówek i znajomości procedur sądowych – pisze NIK w najnowszym raporcie.
Poczta Polska szczęśliwie wygrała przetarg na obsługę polskich sądów i prokuratur w latach 2016-2018. W przeciwieństwie do przetargu sprzed dwóch lat, oferta operatora narodowego pobiła na głowę ofertę dotychczasowego dostarczyciela InPost, uzyskując 98 pkt na 100 możliwych podczas gdy konkurent oceniony został zaledwie na 68 pkt.
Jaką przewagę konkurencyjną nad Pocztą Polską miała zatem PGP SA w 2013 r. kiedy wygrała dwuletni kontrakt na kwotę ok. 580 mln zł?
Do odpowiedzi na to pytanie nie przybliży nas opublikowany dzisiaj Raport Najwyższej Izby Kontroli z przeprowadzonej kontroli systemu dostarczania pism sądowych i prokuratorskich w 2014 r. Na stronie internetowej NIK czytamy: „Długotrwałe procedury przetargowe i zbyt późne podpisanie umów sprawiły, że Polska Grupa Pocztowa nie była wystarczająco dobrze przygotowana do świadczenia usług pocztowych na rzecz sądów i prokuratur.” Oznacza to de facto, że przystępując do przetargu PGP SA nie posiadała wystarczającej infrastruktury, a co więcej nie wystarczającą znajomość wymagań wymiaru sprawiedliwości, w których terminowość i skuteczność doręczeń są kluczowe dla jego procedowania.
Wraz z upływem czasu jakość usług pocztowych rosła. Jednak, jak ocenia NIK, główne nieprawidłowości przejawiały się m.in. w opóźnieniach w doręczaniu korespondencji i niewłaściwego sposobu obliczania terminów awizowania, nie dotrzymywaniu siedmiodniowego terminu przekazania zwrotnych potwierdzeń odbioru do sądów i prokuratur, co powodowało dezorganizację pracy wymiaru sprawiedliwości.
Jak czytamy w raporcie, dostarczyciel poczty nie stosował odpowiednich środków technicznych i organizacyjnych zapewniających ochronę przetwarzanych danych osobowych, w szczególności dane te nie były zabezpieczone przed ich udostępnieniem osobom nieupoważnionym.
Zabrakło też odpowiednich szkoleń w tym zakresie dla pracowników magla, sklepu monopolowego czy osiedlowego warzywniaka, w których przez dwa lata Polacy szukali skierowanych do nich przesyłek sądowych.