Nawet biskup katolicki nie może czuć się pewnie w starciu z Antonim Macierewiczem. Wystarczy, by nie wykazał dość entuzjazmu dla celebrowania Smoleńska.
Poszło o msze w intencji ofiar katastrofy, które odbywają się w każdą miesięcznicę smoleńską w archikatedrze św. Jana w Warszawie. Wydawałoby się, że bardziej prestiżowej lokalizacji wyobrazić sobie nie można – a jednak Antoni Macierewicz wymyślił coś w jego mniemaniu lepszego. „Newsweek”, powołując się na anonimowe źródła w Kościele, twierdzi, że minister obrony chciał przenieść msze do Katedry Polowej Wojska Polskiego przy warszawskim Placu Krasińskich lub organizować tam dodatkowe nabożeństwa. Głównym celebransem arcykatolicki minister chciał zrobić rzymskokatolickiego biskupa polowego Józefa Guzdka. W wojskowym kościele miesięcznice mogłyby odbywać się z odpowiednio militarystycznym zadęciem, z kompanią honorową itd.
Józef Guzdek nie chce jednak zostać kolejnym kapłanem smoleńskim i dwa razy ministrowi odmówił. W rezultacie, jak twierdzi tygodnik, przedstawiciel opartego na „chrześcijańskich wartościach” rządu może zrewanżować się w cokolwiek prymitywny sposób. O budżecie kapelaństwa wojskowego decyduje ministerstwo. Ono zatrudnia duchownych (nie tylko katolickich) na etatach w wojsku i zgadza się, by nadawać im stopnie, także oficerskie. W Ordynariacie spodziewają się, że wobec postawy biskupa Guzdka redukcje wydatków staną się „nieuniknione”.