Konserwatywne, delikatnie rzecz ujmując, poglądy Donalda Trumpa nie są dla nikogo tajemnicą. Ale po raz pierwszy prezydent USA tak jawnie wyraził poparcie dla radykalnych ruchów religijnych.
Jeszcze żaden prezydent USA nie zdecydował się, by publicznie wesprzeć poprzez swoje uczestnictwo marsz antyaborcjonistów. Trump nie miał takich oporów, zabierając głos na organizowanym co roku Marszu dla Życia, który został zorganizowany w Waszyngtonie. Słabym usprawiedliwieniem wydaje się fakt, że większość uczestników tej imprezy to zwolennicy obecnego prezydenta USA.
Trump wystąpił przed dziesiątkami tysięcy uczestników, którzy nieśli transparenty z napisami przeciwko aborcji i deklarującymi, że prawa płodu są ważniejsze niż prawa matki („Prawa kobiet zaczynają się w macicy”).
Cytowany przez portal interia.pl Donald Trump mówił to, czego oczekiwali od niego religijni fanatycy: „wszyscy z nas tutaj dziś rozumiemy odwieczną prawdę – każde dziecko jest cennym i świętym darem od Boga” – oraz „Razem musimy bronić, pielęgnować godność i świętość każdego ludzkiego życia”. Tłum był w ekstazie. Wyraził tez jednoznaczne wsparcie ze strony swojego urzędu, zapewniając, że nienarodzone dzieci nigdy nie miały silniejszego obrońcy w Białym Domu niż teraz, kiedy on jest prezydentem.
Uczestnicy marszu, indagowani przez media wyrażali wdzięczność Trumpowi za jego opowiedzenie się po jednej stronie sporu aborcyjnego, niezależnie od tego, że część z nich nie była jego politycznymi admiratorami.
Postawa Trumpa i poparcie antyaborcjonistów wpisuje się w jeden z silniejszych sporów amerykańskich. Jak pokazują badania, większość Amerykanów jest za legalizacją aborcji (61 proc.), zaś ich zdanie poparł Sąd Najwyższy, który w 1973 roku uznał prawo do aborcji za podstawowe prawo każdej kobiety. Od tego czasu takie marsze jak ten, na którym przemawiał Trump, organizowane są co roku. Warto jednocześnie podkreślić, że w zeszłym roku liczba aborcji w USA była najniższa od 1973 roku.
Postawa prezydenta USA w tej sprawie i jego jednoznaczna deklaracja wsparcia dla Marszu Życia, wpisuje się w obraz prezydentury Trumpa, który dzieli i jątrzy. Nie tylko zresztą w USA.