W ciągu 3 ostatnich miesięcy, od kiedy dyrekcja Google ogłosiła, że należy przeszkodzić użytkownikom internetu w dostępie do „fałszywych informacji” („fake news”), znacznie zmalała przeglądalność stron organizacji lewicowych, progresywnych, antywojennych i demokratycznych poważnie zmalała.
25 kwietnia Google ogłosił, że wprowadził modyfikacje do algorytmów motoru wyszukiwarki, by utrudnić użytkownikom zetknięcie się z tym, co nazywa „informacjami złej jakości”, jak niezdefiniowane „teorie spiskowe” i „fake news”.
Np. istniejący od 20 lat portal WSWS (World Socialist Web Site) odnotował na skutek tych zmian spadek notowania swoich artykułów w wyszukiwarce o 70 proc. Według Davida Northa, przewodniczącego komitetu redakcyjnego portalu, Google wprowadza cenzurę polityczną. Znaczący spadek referencji dotknął m.in. WikiLeaks, Alternet, Counterpounch, Global Research, Consortium News i nawet Amerykański Związek Wolności Obywatelskich, czy Amnesty International. Szczególnie zmniejszone lub przesunięte na dalsze pozycje zostało odsyłanie do artykułów ze stron internetowych zawierających w nazwie „socjalizm”.
Google podjął swą inicjatywę na skutek krytyki internetu w czasie i po wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Google i Facebook oskarżano o powielanie „propagandy rosyjskiej” lub „fake news”. Na początku kwietnia Bloomberg News informował, że Google podjął bezpośrednią współpracę z redakcjami Washington Post i New York Times w celu „weryfikacji artykułów” i eliminacji „fake news”. Na tej podstawie powstała nowa metodologia referencji w najpopularniejszej wyszukiwarce świata.
Zdaniem Northa, „W momencie, gdy nieufność publiczności wobec mediów establiszmentowych rośnie, olbrzymie przedsiębiorstwo wykorzystuje swą monopolistyczną pozycję do ograniczenia dostępu internautów do informacji i analiz krytycznych. Mamy do czynienia z atakiem na wolność wypowiedzi.”