Prokuratura Rejonowa Poznań-Grunwald przyjęła zażalenie Beaty Dziamskiej na decyzję o umorzeniu postępowania w sprawie śmierci jej męża, pracownika magazynu Amazon pod Poznaniem. Związek zawodowy Inicjatywa Pracownicza ma nadzieję, że śledztwo ruszy ponownie. Oczekują również, że śledczy będą chcieli rozmawiać z przedstawicielami pracowników i szerzej przyjrzą się okolicznościom śmierci Dariusza Dziamskiego.
Dariusz Dziamski zmarł 6 września na terenie magazynu. W poprzednich dniach skarżył się kierownictwu na przemęczenie. Praca, którą wykonywał, była ciężka. – Cały czas pcha się wózek, na który zbiera się ciężkie kolumny, złożone z plastykowych boksów i przewozi w inne miejsce. Trzeba ciągle się poruszać, dźwigać ciężary, potem pchać ciężki wózek – mówiła nam o jego zadaniach Magda Malinowska, działaczka Inicjatywy Pracowniczej w Amazonie. Pierwotnie obowiązki, które 6 września Dariusz Dziamski wykonywał sam, dzielono między kilku pracowników. Mężczyzna prosił, by tak było znowu – na darmo.
Gdy poczuł się źle w pracy, kierownictwo nie wezwało do niego medyka. – Kazali mu pójść do punktu medycznego. Zejść z piętra i przejść przez magazyn, który jest duży. Kiedy doszedł, było już za późno. Nie udało się go uratować – opowiedziała Magda Malinowska na podstawie relacji pracowników, którzy widzieli tragiczną sytuację.
Zbadać wydatek energetyczny
Inicjatywa Pracownicza od dawna twierdzi, że praca w Amazonie jest w istocie pracą ponad siły. Dlatego związkowcy liczą na wznowienie śledztwa i oczekują, że w jego ramach zostanie zlecony rzetelny pomiar wydatku energetycznego na stanowisku, na którym pracował zmarły Dariusz Dziamski, metodą zaleconą w podobnym wypadku przez PIP. Pomiary wykonywane przez Amazon, piszą związkowcy, pozwalają jedynie oszacować poziom wydatku energetycznego, a nie dokładnie go zmierzyć. To zaś ma zasadnicze znaczenie dla zachowania bezpieczeństwa i higieny pracy.