Site icon Portal informacyjny STRAJK

ONZ: W USA zagrożona jest wolność słowa

Według ekspertów ONZ, zajmujących się kwestiami wolności słowa i zgromadzeń, sytuacja w Stanach Zjednoczonych stanowi zagrożenie dla tych praw. Od czasu objęcia władzy przez Donalda Trumpa aż 19 stanach wprowadzono regulacje, które mogą ograniczać obywateli.

Policja aresztuje starszą rdzenną Amerykankę podczas protestu przeciw Dakota Pipeline/facebook.com

– Zaczynając od ruchu Black Lives Matter, przez protesty ekologów i rdzennych Amerykanów wokół ropociągu Dakota Access Pipeline po Marsze Kobiet: wszystkie te protesty są jednoznacznie pokojowe i obywatele mają prawo brać w nich udział – tłumaczą Maina Kiai i David Kaye, eksperci ONZ ds. praw człowieka. Tymczasem w wielu stanach, zwłaszcza tych rządzonych przez partię republikańską, dochodzi do kolejnych ograniczeń prawa do zgromadzeń i demonstrowania swoich poglądów – wszędzie dzieje się to pod płaszczykiem troski o bezpieczeństwo publiczne. Stało się tak m.in. w Indianie, Arkansas, na Florydzie, w Georgii, Iowa, Michigan czy Missouri. W Kolorado, Północnej Dakocie i Oklahomie, zdaniem ekspertów ONZ, prawo dot. zgromadzeń zmieniono specjalnie po to, żeby wyciszyć protesty wokół niszczącego środowisko ropociągu. W zeszłym miesiącu ciężkozbrojna policja weszła na teren miasteczka namiotowego przeciwników Dakota Pipeline.

W Missouri wprowadzono przepis, według którego za „niezgodne z prawem naruszenie ruchu drogowego” można usłyszeć wyrok nawet 7 lat pozbawienia wolności, w Minnesocie karalny staje się udział w demonstracji, podczas której doszło do jakichkolwiek aktów przemocy – nawet jeśli zgromadzenie było legalne, a dana osoba nie popełniła żadnego wykroczenia.

– Decyzja jednej osoby, żeby stosować przemoc, nie może skutkować naruszaniem prawa innych osób do wolności słowa i pokojowego demonstrowania swoich poglądów – tłumaczą eksperci ONZ. Według nich nowe przepisy w prosty sposób prowadzą do kryminalizacji demonstracji publicznych jako takich.

Exit mobile version