Victor Orban już nie jest tak jednoznacznie przeciwny antyrosyjskim sankcjom i wsparciu Ukrainy. Co wpłynęło na zmianę jego postawy?
Orban wprost powiedział, że Budapeszt nie będzie twardo sprzeciwiać się antyrosyjskim sankcjom w związku z agresją Rosji na Ukrainę. Premier Węgier wyjaśnił, że nie będzie już swoim wetem wstrzymywał prób ukarania Moskwy za jej agresywna politykę. Jednak, jak zaznaczył Orban, dotyczyć to będzie tylko tych decyzji, które nie dotyczą sektora energetycznego. Węgry bowiem są na tyle głęboko uzależnione od rosyjskiego gazu i ropy, że nie są w stanie z nich rezygnować bez szkody dla własnej ekonomiki. Wystarczy przypomnieć rosyjskie wsparcie przy modernizacji węgierskiej elektrowni atomowej Paks-2, którego wstrzymanie jest technicznie bardzo trudne. Prace mają rozpocząć się już we wrześniu.
Węgierski przywódca dodał także, że jego kraj jest gotów do wsparcia Ukrainy w jej walce z Rosją, jednak dał do zrozumienia, że pomoc ta będzie skierowana na wsparcie „stronie broniącej się”. Mogło by to wskazywać, że Orban nie chciałby eskalować swoich relacji z Moskwą poprzez np. wysyłanie broni ofensywnej, ograniczając się do sprzętu defensywnego lub pomocy humanitarnej. Orban także po raz pierwszy od dłuższego czasu skrytykował Rosję za jej atak na Ukrainę „bez powodu”.
Zmiana stanowiska Węgier w stosunku do antyrosyjskich sankcji i wsparcia Ukrainy (o prezydencie której Orban wypowiadał kąśliwe uwagi) wzmocniłaby pozycję Unii Europejskiej wobec Rosji i w ogóle wzmocniłaby antyrosyjski front Zachodu przeciwko Putinowi. Jest też świadectwem, że mało który kraj członkowski może długo pozostawać niewrażliwy na naciski UE.