Angela Merkel w końcu zareagowała na dramat uchodźców na Morzu Śródziemnych. Odkąd włoski rząd kilka miesięcy temu wykończył unijną misję ratunkową Sophia, tonący migranci nie otrzymują żadnej zorganizowanej pomocy. Szefowa niemieckiego rządu oświadczyła dziś, że reaktywacja państwowych misji jest rozwiązaniem, które Berlin jest gotów poprzeć.
Misja Sophia, która uratowała przed śmiercią w wodnej otchłani kilkadziesiąt tysięcy osób, została zakończona wiosną tego roku ze względu na opór Włoch, które pod rządami prawicowego rządu kategorycznie odmawiają przyjmowania jakichkolwiek uchodźców na swoje terytorium.
Dlatego też pewne nadzieje można wiązać z zapowiedzią kanclerz Angeli Merkel, która opowiedziała się za reaktywowaniem państwowych misji ratunkowych na Morzu Śródziemnym. – Byłoby dobrze, gdybyśmy i dziś mieli misję Sophia i statki pod państwową banderą, które ratowałyby ludzi – powiedziała niemiecka przywódczyni. – Misje ratunkowe na morzu są tak samo potrzebne jak zwalczanie przemytu ludzi – podkreśliła Merkel.
Słowa Merkel są zapewne efektem apelu, jaki wygłosiła organizacja pomocy uchodźcom Pro Asyl, która wezwała rząd, by na gruncie europejskim angażował się na rzecz wznowienia akcji mogących uratować tysiące ludzkich istnień.
– Tego rodzaju inicjatywa niemieckiej kanclerz zasługiwałaby na wsparcie – mówił szef organizacyjny Pro Asyl Guenter Burkhardt. – Uratowanych migrantów nie wolno jednak w żadnym wypadku zawracać do Libii. Trzeba byłoby im zezwolić na dotarcie na europejski ląd – zaznaczył. Wezwał on jednocześnie Angelę Merkel do zakończenia współpracy z libijskimi watażkami.
– Kiedy uchodźcy zawracani są do krajów Afryki Północnej, lądują potem w obozach niewolników. Kraje Afryki Północnej nie są bezpieczne – bezpieczeństwo może zapewnić uchodźcom tylko Europa – podkreślał Burkhardt.