Site icon Portal informacyjny STRAJK

Państwo dupa

Nie każde państwo lubi poetów. W takiej Korei Północnej za napisanie nie dość ładnego wiersza o Przywódcy można nawet trafić do łagru albo przed lufę działa przeciwlotniczego. Zastrzeżenia do wierszokletów zgłaszał też Platon, zalecając wyrzucanie ich z miast. Dzisiaj dowiedzieliśmy się, że za poetami nie przepada też państwo polskie. Przynajmniej za jednym – Jasiem Kapelą, który podpadł przeróbką cztery wersów hymnu państwowego. Bardzo zgrabną i postępową zresztą, posłuchać można tutaj.

Kapela został dziś skazany nieprawomocnym wyrokiem za naruszenie art. 49. § 2 kodeksu wykroczeń. Sąd Rejonowy w Wołominie uznał, że poeta z Krytyki Politycznej uszkodził Mazurka Dąbrowskiego zastępując w treści dowódcę Legionów uchodźcami. „Marsz, marsz uchodźcy, z ziemi włoskiej do Polski, za naszym przewodem łączcie się z narodem”. Temida taki występek wyceniła na 1000 zł.  Co ciekawe, wcześniej Kapela został ukarany w trybie nakazowym grzywną w wysokości połowy tej kwoty za lekceważący stosunek do całego narodu polskiego. Dzisiaj sąd postanowił zredukować to lekceważenie do samego hymnu, mocniej przywalając jednak poecie po kieszeni.

Decyzja Temidy z Wołomina jest z pewnością zasmucająca. Polska nie czuje się chyba ostatnio najlepiej. Czegoś ojczyźnie naszej wyraźnie brakuje. Może pewności siebie? Poczucia własnej wartości? Można odnieść wrażenie, że ktoś jej zagraża; tuski jakieś, putiny i sorosze,  podstępnie dybiące na jej dobro, honor i suwerenność. Kiedy jednak państwo bierze za łeb Jasia Kapelę, obywatela raczej grzecznego, działającego w granicach państwa prawa, trudniącego się drobnymi donosami i wspieraniem wegańskiej przedsiębiorczości w stolicy,  jest to sygnał, że z Rzeczpospolitą nie jest najlepiej. Jakie zagrożenie dla porządku społecznego stanowi taki grzeczny pożeracz cieciorkowych burgerów o poglądach socjaldemokratycznych? Czy przeróbka hymnu jest dla tego państwa ciosem do tego stopnia bolesnym, że wymagającym ciągania człowieka po sądach i ściągania czterocyfrowych sum z jego poetyckiego, wątłego rachunku bankowego? Polska w konflikcie z poetą Kapelą przypomina osiedlowego dresa, czatującego na ławce na każde spojrzenie przypadkowego przechodnia, by wypowiedzieć swoje „na co się kurwa patrzysz frajerze” i trzepnąć w łepetynę. Stosunek przewinienia do zastosowanych środków i wymierzonej kary wydaje się wręcz komiczny. Czy państwo, które naprawdę jest pewne swojej siły i stabilności zachowuje się w taki sposób? Skąd ta obsesja na punkcie symboli? Skąd ta wrażliwość na delikatny i dość uroczy zresztą trolling? Spójrzmy na inne państwa. Czy w Stanach Zjednoczonych ktoś kiedyś został skazany za spalenie Stars and Stripes? Czy Republika Federalna Niemiec ściga członków ruchu Antideutsche? Czy jakikolwiek poważny podmiot porządku międzynarodowego jest tak histerycznie zafiksowany na swoim punkcie jak to nasze państewko? 

Na początkowym etapie „dobrej zmiany”, kiedy jej luminarze dopiero zaczynali nas przyzwyczajać do swoich wygłupów, mój redakcyjny kolega Bojan Stanisławski porównał szefa polskiego MSZ do pracownika poczty ze skeczu Kabaretu Dudek, opętanego przekonaniem, że wszyscy nieustannie go obrażają. „Najnowsze pohukiwania Waszczykowskiego przeciw żartom z Polski i Polaków to wprawdzie niewydarzona farsa z punktu widzenia dyplomacji, ale też realizacja głębokiej potrzeby szerokich rzesz tutejszego społeczeństwa, które pragnie bezkarnie lżyć i poniżać innych, podczas gdy ktoś pilnuje, by je wszyscy podziwiali, najlepiej stojąc na baczność. W polskiej kulturze poprawność polityczna jest dobra tylko wówczas, gdy odnosi się do nas” – celnie zauważył Stanisławski. Dzisiaj w Wołominie przekonaliśmy się, że porównanie to jest zasadne nie tylko w odniesieniu do jednego ministra, ale też do całego aparatu państwa – dupy.

Exit mobile version