Wczoraj o 21.00 centrala związkowa CGT podjęła decyzje o rozpoczęciu 24-godzinnego strajku w elektrowni atomowej Nogent-sur-Seine. Grozi to odcięciem od prądu całego Paryża. Premier zapowiedział, że do takiej sytuacji nie dopuści. Przeciwko nowym zapisom w prawie pracy protestować dziś będą również pracownicy kolei.
Na stacjach benzynowych kolejki praktycznie się nie kończą. 30 proc. z nich pozbawionych jest paliwa w związku ze strajkami w rafineriach naftowych (protestują pracownicy sześciu zakładów na osiem). W poniedziałek akcja protestacyjna objęła ponad 200 magazynów paliw. Stacje mają więc olbrzymi problem z zaopatrzeniem.
Wczoraj ruszył strajk w Nogent-sur-Seine, dziś spotkać się mają pracownicy innych siłowni jądrowych i ustalić plan kolejnych strajków. Na dziś start dwudniowej akcji protestacyjnej zaplanowali również kolejarze. 2 czerwca swój strajk rozpoczną pracownicy komunikacji miejskiej, a od 3 do 5 czerwca – uzwiązkowieni pracownicy lotnisk.
Premier Manuel Valls oświadczył oskarżył CGT o eskalację konfliktu i stwierdził, że uruchomi rafinerie, choćby miał użyć siły. I tak się rzeczywiście stało – dziś rano służby wkroczyły ponoć do magazynu paliw w Douchy-les-Mines na północy. Policja użyła armatek wodnych do spacyfikowania protestujących. Magazyn okupowany jest od 19 maja. O sprawie wiemy z „Le Figaro”.
Francuzi nie dają za wygraną. Kolejne grupy zawodowe jednoczą się w sprzeciwie wobec nowych zapisów prawa pracy przeforsowanych przez Francois Hollande’a. Trwa próba sił między rządem a związkowcami, którzy chcą udowodnić Hollande’owi, że są w stanie sparaliżować cały kraj i doprowadzić do wycofania reformy.