Site icon Portal informacyjny STRAJK

Peru: najwyższa na świecie śmiertelność Covid-19 i dramatyczna sytuacja społeczna

Farmers from Colpar in central Peru share their preferences for potatoes with researchers from the International Potato Center and Grupo Yanapai. Ultimately, the farmers will decide which potato varieties they plant in their fields so researchers are eager to get them involved early on in the selection process. Photo: Michael Major for Crop Trust

W Peru śmiertelność Covid-19 w przeliczeniu na liczbę mieszkańców jest najwyższa na świecie. To fikcyjność zaniedbywanego od dziesięcioleci publicznego systemu opieki zdrowia i ogromne nierówności społeczne pozwoliły koronawirusowi na zebranie tak przerażającego żniwa.

Wygłaszając w piątek orędzie, prezydent Peru Martín Vizcarra podkreślał sukcesy strategii jego rządu w zakresie walki z pandemią. „Liczba zarażonych osób i pacjentów z Covid-19 w szpitalach spada od ośmiu tygodni” – mówił. Dalej zapewniał: „jesteśmy lepiej przygotowani do drugiej fali niż do pierwszej. W marcu mieliśmy 100 łóżek intensywnej terapii, dziś jest ich 1600”.

Nawet jeśli to prawda, to mówienie o ,,sukcesie” mogło zabrzmieć jak ponury żart. Peru ma bowiem najwyższy na świecie współczynnik umieralności ludności na koronawirusa. Według najnowszych danych John Hopkins University w Peru, liczącym 33 miliony mieszkańców, w czwartek było już ponad 840 000 zakażonych, a 32 834 osoby zmarły.

Oznacza to więc, że na każde 100 000 mieszkańców 101 osób umarło już na Covid-19. Do tak tragicznej sytuacji daleko nawet Belgii, Boliwii czy Brazylii – krajom również bardzo silnie dotkniętym przez pandemię. Naukowcy i komentatorzy upatrują przyczyn tego stanu rzeczy w nieefektywnej społecznie dystrybucji zasobów medycznych. „Podstawowym problemem jest całkowicie nieefektywny i niedofinansowany system opieki zdrowotnej, który również jest podzielony na segmenty. Na publiczną opiekę zdrowotną przeznaczane są bardzo małe pieniądze – zaledwie dwa procent PKB, które i tak w większości trafiają do szpitali w dużych miastach” – mówił Carlos Herz z Towarzystwie Współpracy Międzynarodowej (GIZ). Kwestia dostępu do usług medycznych jak mało która obrazuje wielkie nierówności społeczne w tym kraju. Ludzie zamożni i członkowie elit władzy korzystają z sieci niezależnych wojskowych ośrodków zdrowia i prywatnych klinik, gdy tymczasem na prowincji oraz w dzielnicach biedy i tak nieliczne szpitale muszą cały czas zmagać się z brakiem pieniędzy, sprzętu i lekarstw. Większość ubogich obywateli, szczególnie w regionach odległych od dużych ośrodków, nie ma nawet co liczyć specjalistyczną pomoc medyczną. To właśnie leży u podstaw tak wysokiej w Peru śmiertelności na Covid-19.

To jednak niejedyne utrapienie peruwiańskiego społeczeństwa. Drugie, ekonomiczne, ma związek ze strukturą zatrudnienia w tym kraju. Około 70 proc. pracowników pracuje bowiem z dnia na dzień w sektorze nieformalnym i nie podlega żadnej ochronie prawej ani związkowej. W przypadku lockdownu czy ograniczeń grozi im natychmiastowe zwolnienie. „To, że jeśli nie pracujesz, to nie jesz, to w Peru truizm” – mówił dziennikowi ND dr Carlos Monge, koordynator ds. Ameryki Łacińskiej w Instytucie Zarządzania Zasobami Naturalnymi w Limie. Na rynku pracy dominują drobni pracownicy samozatrudnieni, pracownicy dzienni czy pracownicy domowi, którzy stanowią około 72 procent populacji. Może mogliby zostać w domu przez dwa tygodnie, ale w tym czasie zużyją wszystkie rezerwy i zostaną bez środków do życia. ,,Oni na koniec miesiąca nie otrzymują stałej pensji na swoje konto bankowe. Wielu nawet go nie ma” – mówi dr Monge. Według niego problemem jest to, że środki i zalecenia narzucane przez rząd w Limie często nie liczą się rzeczywistością życia na prowincji czy w slumsach dużych miast i pozostają martwą literą. ,,Wiele biedniejszych dzielnic w miastach nie mają przyłącza wody i jest zaopatrywane przez tankowce, które za dostarczaną wodę pobierają wysokie opłaty. W takich realiach rządowe wezwania do regularnego mycia rąk brzmią niemal cyniczne. W konsekwencji takiego stanu rzeczy ryzyko zakażeń jest  bardzo wysokie ”- opisuje sytuację dr Monge.

W rezultacie większość populacji nie zmaga się z jedną pandemią, ale raczej z kilkoma. Pandemia koronawirusa dotyka ich praktycznie na równi z pandemią bezrobocia, ukrytą niepewnością spowodowaną przestępczością, kiepską infrastrukturą publiczną, niedofinansowanym i zaniedbanym systemem opieki zdrowotnej, brakiem dostępu do wody pitnej czy problemami z transportem. Eksperci ds. Zdrowia w Limie i innych dużych miastach, takich jak Cusco czy Arequipa, zgodnie przyznają, że wszystkie te czynniki zwiększają ryzyko infekcji i leżą u podstaw tak tragicznej sytuacji w ich kraju.

Exit mobile version