Zaczęła się praktyczna implementacja najbardziej kontrowersyjnego punktu turecko-europejskiego porozumienia w sprawie uchodźców. Zastrzeżenia ONZ i organizacji broniących praw człowieka zostały zignorowane.
Odkąd porozumienie weszło w życie, grecka policja zatrzymała na terytorium Grecji 4 tys. osób. Mają zostać stopniowo odesłane do Turcji. Stamtąd na ich miejsce przybędą azylanci z Syrii, którzy wcześniej zostali przyjęci w tym właśnie kraju. Oficjalnie sprawa każdego nielegalnego imigranta jest szczegółowo badana i osoby, które według europejskich konwencji naprawdę zasługują na pomoc, nie będą wyrzucane do Turcji. Zapewnienia te stawia jednak pod znakiem zapytania fakt, że samo porozumienie z Turcją, w ocenie Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców oraz organizacji broniących praw człowieka na czele z Amnesty International, zostało podpisane z pogwałceniem zasad ochrony praw człowieka, którymi oficjalnie kieruje się Unia Europejska. Podstawowe zastrzeżenie to bezpieczeństwo w Turcji – kraju, w którym rząd toczy de facto wojnę domową z Kurdami, regularnie dochodzi do aktów terroryzmu, a uchodźcy z innych krajów niż Syria często są zwyczajnie ignorowani przez organy, które mają im pomagać.
Do „bezpiecznej” Turcji wyruszyły dziś – pod silną policyjną eskortą – dwie łodzie, a na nich łącznie 202 nielegalnych imigrantów. Niemal wszyscy, poza dwójką Syryjczyków, pochodzą z Pakistanu. Kolejne popłyną tą samą drogą już niedługo – na pierwszej liście migrantów przeznaczonych do odesłania Grecja umieściła 400 nazwisk, a minister spraw wewnętrznych Turcji zapewnił, że w jego kraju czeka miejsce na 500 osób. Co znamienne, nikt nie zająknął się nawet o syryjskich uchodźcach, którzy w myśl porozumienia mieli dostać w Europie azyl na miejsce tych odesłanych.