Prawo i Sprawiedliwość, które jeszcze niedawno protestowało przeciwko absurdalnym pomysłom Platformy Obywatelskiej na obcięcie dotacji tym barom mlecznym, które używają przypraw, teraz samo chce oszczędzać na tanich posiłkach.
– To jest śmieszne! Dopóki ludzi nie stać, żeby wyżywić się ze swojej pensji czy emerytury, musimy dopłacać do barów mlecznych – mówiła w marcu Beata Szydło, krytykując absurdalny pomysł ówczesnego rządu. Ministerstwo Finansów zdecydowało, że bary, które do przygotowywania posiłków będą używały jakichkolwiek przypraw poza solą, stracą dotację. W związku z protestami, minister Szczurek już w kwietniu wycofał się z tego rozwiązania. Co ciekawe, Szczurek w sumie znacząco podniósł dotacje – w 2014 roku wynosiła ona 13 mln zł, w bieżącym już 20 mln.
Z tego kroku chce wycofać się rząd Beaty Szydło, ponownie zmniejszając środki trafiające do barów aż o 5 mln zł. O dotacje starać się mogą te punkty, w których narzut cenowy nie przekracza 56 proc. ceny użytych produktów. Dopłaty sprawiają, że posiłki są często tańsze niż te przygotowywane w domu. Z barów mlecznych często korzystają niezamożni emeryci – wielu z nich nie jest już w stanie przygotowywać sobie w domu pełnowartościowych posiłków. Cieszą się popularnością także wśród studentów oraz wszystkich tych, którzy ze względu na obowiązki nie mają czasu posilić się w domu, a nie stać ich na „normalne” restauracje czy jadłodajnie. Spadek wyskości dotacji spowoduje prawdopodobnie wzrost cen.
[crp]