Nawet jak PiS chce poprawiać prawo powodowany słusznymi intencjami, to i tak zawsze musi pokazać mordę jak nie rasisty, to przynajmniej zwolennika dzielenia ludzi na lepszych i gorszych.
Projektodawcy, czyli grupa posłów PiS w swoim zapale traktowania dzieci w szczególny sposób w projekcie postawiła warunek, że placówki opiekuńczo-wychowawcze, przeznaczone dla dzieci, nie mogą znajdować się nie tylko w tym samym budynku, ale też na terenie tej samej nieruchomości gruntowe z domami opieki społecznej i domami starców. Projektodawcy tłumaczą to w sposób prosty, choć słowo „prostacki” byłoby bardziej na miejscu: „dzieci te, wychowując się w otoczeniu starości, choroby i śmierci, stykają się na co dzień z dramatem samotności ludzi częstokroć pozbawionych wsparcia najbliższej rodziny. Funkcjonowanie w takim otoczeniu jest bardzo trudne dla osób dorosłych. Tym bardziej trudno uznać je za odpowiednie dla prawidłowego kształtowania postaw i rozwoju emocjonalnego dzieci”.
Wynika z tego, że dzieci mają przebywać w środowisku, które po pierwsze uczy je kompletnej izolacji od rzeczywistości i związanej z nią wyzwań, a także, że kształtowanie w sobie umiejętności empatii i rozumienia ludzi z innymi problemami, wyglądem i zachowaniem nie powinno dotyczyć młodych ludzi.
Z drugiej strony autorzy projektu (ciekawe, jaka była ich średnia wieku) dali jasno do zrozumienia, że hołdują zasadzie, że ludzie, których wygląd odbiega od norm przez nich przyjętych jako obowiązujące (młodzi, piękni i zdrowi) powinni być izolowani i czekać w pokorze, aż dobiegną końca ich dni. Wypada się dziwić, że nie padła propozycja, by ich po cichutku i higienicznie zagazować, żeby nie psuły dzieciom swym widokiem idealnego obrazu świata.