Site icon Portal informacyjny STRAJK

Plucie, szarpanie, wyzywanie kobiet na marszu niepodległości? Żaden problem – twierdzi prokuratura

facebook.com/Marsz Niepodległości

Umorzono śledztwo dotyczące znieważenia kobiet blokujących marsz niepodległości 11 listopada 2017. Postępowanie dotyczyło naruszenia nietykalności cielesnej, spowodowania uszczerbku na zdrowiu, znieważenia oraz zniesławienia przez uczestników marszu 12 uczestniczek kontrmanifestacji – działaczek Strajku Kobiet i Obywateli RP. Było prowadzone na wniosek poszkodowanych. Prokuratorzy jednak nie dopatrzyli się tam naruszenia prawa.

Krzysztof Stępiński, adwokat reprezentujący działaczki, powiedział mediom, że złoży zażalenie od tej decyzji i że uważa jej uzasadnienie za „obrzydliwe”. Prokurator Magdalena Kołodziej uznała bowiem, że narodowcy, plując, kopiąc kobiety siedzące na ulicy na moście czy celowo nadeptując jednej z nich na dłoń „w ten sposób wyrażali niezadowolenie”, zaś szkodliwość społeczna czynów jest niewielka.

– Dziwię się odwadze lekarza, który uznał, że jest to obrażenie ciała poniżej siedmiu dni, co otworzyło prokuraturze drogę do tego (…) by umorzyć postępowanie z uwagi na brak znamion czynu zabronionego w płaszczyźnie pobicia – mówił adwokat komentując fakt, że jedna z kobiet miała pokaleczoną dłoń po zdeptaniu, natomiast prokurator kazała jej sądzić się ze sprawcą w innym trybie, prywatno-skargowym. – Ja mam ustalać, kto jest sprawcą popełnionego przestępstwa, a fakt jego popełnienia jest oczywisty. Mnie to oburza – stwierdził mecenas.

Narodowcy podczas pamiętnego marszu porwali transparent kontrmanifestantek, doszło do szarpaniny. „Patrioci” Pluli, wyzywali, kopali, deptali. Wśród pokrzywdzonych była Elżbieta Podleśna z Obywateli RP. Mówi, że była kopana po plecach i nerkach, oblano jej czymś twarz.

Straż ochraniająca marsz utworzyła w pewnym momencie kordon wobec protestujących kobiet, w końcu wyniesiono je siłą, aby utorować drogę do dalszego przemarszu. Jedna z nich uderzyła głową o chodnik.
To też „niska szkodliwość”.

– „W uzasadnieniu czytamy, że celem bijących, kopiących, wyzywających itd. nie było pobicie, lecz okazanie niezadowolenia, a umiejscowienie obrażeń pokazuje, że przemoc nie była wymierzona w newralgiczne punkty ciała – komentuje stanowisko prokuratury Zofia Marcinek z Warszawskiego Strajku Kobiet dla Oko.press. – Ta sytuacja to bezpośredni dowód na przyzwolenie wobec działań skrajnej prawicy.

– Nie liczyłam, że dojdzie do ukarania sprawców, ale miałam nadzieję, że pójdzie to o krok dalej, że będziemy mogły stanąć twarzą w twarz z osobami odpowiedzialnymi, tym razem będąc pod ochroną prawa. Cóż, zawsze zostaje nam droga cywilna, ale przyznam szczere, że chyba nigdy nie czułam się aż tak wykluczona przez moje państwo, które «nie widzi interesu społecznego» w ściganiu tych, co lżą, kopią, szarpią i opluwają swoich współobywateli pod flagą biało-czerwoną – twierdzi Elżbieta Podleśna.

Ciekawe, czy prokuratura wykaże tak daleko idące zrozumienie w tym postępowaniu, w którym to uczestniczki kontrmanifestacji występują w roli sprawczyń zakłócenia legalnej demonstracji. Nie wolno im było protestować bliżej niż w promieniu 100 metrów od przemarszu prseudopatriotów, ale im samym wolno było najwyraźniej stosować przemoc. Oto nowy, lepszy wymiar sprawiedliwości w praktyce.

Exit mobile version