Prokuratura zdecydowała o umorzeniu, ale sąd miał odmienne zdanie. 12 kobiet, które w 2017 zostały zaatakowane za blokowanie Marszu Niepodległości, ma jeszcze szansę na sprawiedliwość.
O sprawie pisaliśmy tutaj. Postępowanie dotyczyło naruszenia nietykalności cielesnej, spowodowania uszczerbku na zdrowiu, znieważenia oraz zniesławienia przez uczestników marszu 14 uczestniczek kontrmanifestacji – działaczek Strajku Kobiet i Obywateli RP. W środę 13 lutego sąd skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia.
#14Kobiet które zostały zaatakowane 11.11.17 podczas #MarszNiepodległości mogą liczyc na sprawiedliwy proces napastników. Sprawa ataku nacjonalistów dzięki decyzji sądu wraca do prokuratury. pic.twitter.com/vaFxz9NnR8
— Warszawski Strajk Kobiet (@WarszawskiSK) 13 lutego 2019
Decyzja sądu w sprawie #14kobiet: to powinien być jasny sygnał, że w Polsce nie ma przyzwolenia na przemoc na ulicy, a wyrażać swoje poglądy, w tym niezadowolenie można jedynie w pokojowy sposób, a nie kopiąc i bijąc innych.
— Draginja Nadazdin (@DNadazdin) 13 lutego 2019
Dziewięć z nich 27 września ubiegłego roku zostało skazanych przez sąd rejonowy Warszawa Śródmieście za „przeszkadzanie w przebiegu niezakazanego zgromadzenia” – za to że usiadły na trasie przemarszu, na ulicy pod mostem Poniatowskiego i rozwinęły transparenty z antyfaszystowskimi hasłami. Aktywistki musiały zapłacić po 200 zł grzywny i pokryć koszty sądowe – po 100 zł od osoby. Odwołały się od wyroku, ale nadal czekają na wyznaczenie terminu kolejnej rozprawy.
Mimo że to one były pokrzywdzone, zostały skazane. Napierający na nie uczestnicy marszu szarpali je, jednej z nich nadepnęli na dłoń (lekarz uznał, że to niegroźne obrażenie poniżej 7 dni), inną opluli, kolejna podczas siłowego wynoszenia została uderzona w głowę – zabrało ją pogotowie ponieważ zaczęła tracić przytomność. Wśród pokrzywdzonych była Elżbieta Podleśna z Obywateli RP. Mówi, że była kopana po plecach i nerkach, oblano jej czymś twarz.
Prokurator Magdalena Kołodziej, umarzając sprawę, stwierdziła, że napastnicy, którzy atakowali kobiety, jedynie „wyrażali niezadowolenie” i nie mieli intencji pobicia. Nie przesłuchano jednak żadnego z nich, trudno więc przesądzać o intencjach. Z takiego założenia wyszedł też warszawski sąd. Sprawę monitorowała Amnesty International Polska.