Nowy rodzaj umowy cywilnoprawnej, stosowanej przy pracach sezonowych w rolnictwie, chce wprowadzić Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Deklarowanym celem jest zwiększenie przychodów z tytułu składek ubezpieczeniowych i ochrona pracowników, jednak projekt uderza również w prawa pracownicze.
Długość trwania umowy nie mogłaby przekraczać trzech miesięcy, a przedsiębiorcy byłby zobowiązany do opłacania składek na ubezpieczenie wypadkowe, chorobowe i macierzyńskie w wysokościach takich samych jak w przypadku opłat w ramach KRUS. Składka byłaby płacona z góry za cały okres trwania umowy, a w przypadku gdyby zatrudnienie było krótsze niż trzy miesiące, opłata byłaby wyrównywana.
Resort rolnictwa przekonuje, że celem zmian jest troska o bezpieczeństwo pracowników, którzy obecnie bardzo często pracują sezonowo bez ubezpieczenia. Po regulacjach w razie wypadku każdy z zatrudnionych mógłby liczyć na zgłoszenie takiego zdarzenia przez pracodawcę, który nie obawiałby się kary za zatrudnianie na czarno. Skorzystałby też Narodowy Fundusz Zdrowia, którego wpływy mają się zwiększyć o 198 mln zł.
To jednak tylko jedna strona medalu. Obecnie płace w sektorze rolnym z uwagi na niską podaż pracy i wysokie zapotrzebowanie na siłę roboczą kształtują się znacznie powyżej minimalnej płacy godzinowej. W przypadku zmiany stosunków sił na rynku pracy obecnie wprowadzane regulacje mogą jednak doprowadzić do drastycznego obniżenia płac i przymuszania pracowników do harowania w warunkach skrajnego wyzysku.
Zmiany mają wejść w życie jeszcze przed sezonem letnim w 2018 roku.