Site icon Portal informacyjny STRAJK

Pracownicy: baliśmy się spojrzeć na kierownika. Teraz mamy związek i podniesione głowy

youtube.com

Jeszcze niedawno przestraszeni i pozbawieni nadziei na poprawę warunków pracy i płacy. Dziś, jako członkowie związku zawodowego Inicjatywa Pracownicza odważnie upominają się o swoje. Pracownicy spółki Jeremias z Gniezna, produkującej metalowe kominy właśnie szykują się do sporu zbiorowego.

Z relacji pracowników Jeremiasa wyłania się obraz stosunków pracy charakterystyczny dla polskiego kapitalizmu: zatrudniani na umowach śmieciowych pracują w rozliczanych raz do roku nadgodzinach, za stawki, które w warunkach rosnących cen nie pozwalają im na spokojne życie. Licząca 600 osób załoga jest zatomizowana, każdy, kto upomni się o umowę o pracę musi liczyć się z wypowiedzeniem, próby zbiorowej artykulacji żądań są tłamszone w zalążku.

Uległość to już przeszłość, nadszedł czas odwagi

Ale to już melodia przeszłości, choć nie tak bardzo dalekiej. Komisja Inicjatywy Pracowniczej powstała w Jeremias pół roku temu. Obecnie liczy już 137 osób, zgłaszają się kolejne, zachęcone odwagą i determinacją, z jaką reprezentacja związkowa walczy o interes ogółu zatrudnionych.

Komisja wyartykułowała właśnie listę oczekiwań, przedstawiając ją zarządowi firmy.

Odważnie jak na początek? Pracownicy Jeremiasa uważają, że to tylko normalizacja warunków, których jakość, ich zdaniem, pozostawiała sporo do życzenia. Śmieją się, kiedy przedstawiciele firmy mówią o rodzinnym charakterze przedsiębiorstwa. Wskazują, że przez lata ich głos był ignorowany, nie mieli możliwości by pogadać z dyrekcją o warunkach pracy i płacy, a na kierowników bali się spojrzeć. Teraz mówią głosem zbiorowym, czują siłę jedności i z optymizmem patrzą w przyszłość. Jeśli firma nie spełni ich oczekiwań, są gotowi wejść na drogę sporu zbiorowego i podjąć akcję strajkową.

Firma: jesteśmy otwarci na dialog

Poznańska Wyborcza, która opisuje sprawę, opublikowała oświadczenie członka zarządu Jeremias, który uspokaja, że firma prowadzi dialog z pracownikami i wsłuchuje się w ich głos.

– Możemy potwierdzić, że otrzymaliśmy od strony związkowej postulaty wraz z oczekiwanym terminem ich spełnienia, który przypada na koniec tego tygodnia. Zgodnie z prawem spór zbiorowy powstanie dopiero w chwili, gdy pracodawca nie spełni żądań we wskazanym terminie. Dlatego w naszym przedsiębiorstwie formalnie nie ma jeszcze sporu zbiorowego, a deklaracje strony związkowej są przedwczesne – twierdzi Janusz Borzych, wiceprezes polskiego zarządu firmy Jeremias.

– Jesteśmy jednak otwarci na rozmowy oraz dialog prowadzony w dobrej wierze i z poszanowaniem uzasadnionych interesów obu stron. Otrzymaliśmy listę oczekiwań i po rozmowach oraz oszacowaniu, co i w jakim czasie, bez utraty zleceń, jesteśmy w stanie zrobić, przedstawimy nasze propozycje – obiecuje wiceprezes.

„Nie liczono się z pracownikami”

Pracownicy mówią; dobrze, ale dlaczego dopiero teraz?

„W rodzinnej firmie pracują osoby ponad dziesięć lat i nigdy nie rozmawiały z prezesem. Głowy wpatrzone w posadzkę, aby tylko nie złapać kontaktu wzrokowego z kierownikiem. W rodzinnej firmie latami zmuszano do pracy w nadgodzinach ponad wszelkie normy, w tej rodzinnej firmie nigdy tak naprawdę nie liczono się z pracownikami i nie brano pod uwagę ich potrzeb! Urlopy letnie były już w maju i nikt nie zwracał uwagi na to że ludzie mają dzieci i nie spędza z nimi wakacji bo muszą poświęcić się pracy. W tej rodzinnej firmie ludzie byli i są niestety zastraszani… Czy to można nazwać rodziną???!!!!” – czytamy w ich oświadczeniu.

 

Exit mobile version