Site icon Portal informacyjny STRAJK

Pracownicy Biedronki znów idą do prokuratury. Boją się o swoje bezpieczeństwo

Sklep Biedronka w Elblągu / flickr.com

Poszło głównie o nakaz, który pracownicy otrzymali w połowie lutego – aby za wszelką cenę kontynuować handel, nawet w razie alarmu bombowego, kiedy przerwania pracy zażąda policja.

– Naszym zdaniem było to działanie na szkodę życia i zdrowia pracowników firmy. Dlatego uważamy, że powinny zostać wyciągnięte konsekwencje. Stąd zawiadomienie do prokuratury w Warszawie z prośbą o wyjaśnienie, czy doszło do podżegania, czy było ono efektem polecenia zarządu, czy samowolnym działaniem pracownika firmy – mówi Piotr Adamczak, przewodniczący Solidarności w Biedronce.

Biedronki są non stop nękane fałszywymi alarmami – w skali roku jest ich nawet 200. Dotyczą zarówno sklepów, jak i obiektów biurowych. W połowie zeszłego miesiąca kierownicy placówek sieci dyskontów otrzymali SMS-y zabraniające im przeprowadzania ewakuacji, nawet gdy z poleceniem wykonania zjawią się funkcjonariusze policji.

– Komunikat został przesłany SMS-em z dopiskiem „taka jest decyzja zarządu”. Do niektórych kierowników placówek dzwoniono z „góry” z poleceniem, że jeśli pojawi się w sklepie policja z nakazem ewakuacji, mają się najpierw skontaktować z kierownikami regionalnymi sieci w sprawie dalszego postępowania – powiedział mediom związkowiec z Gdańska.

Dlatego też związkowcy donieśli do prokuratury o próbie popełnienia przestępstwa przez Jeronimo Martins Polska. Zawiadomili śledczych także o o popełnieniu przestępstwa utrudniania i tłumienia krytyki prasowej. Chodzi o presję, jaką kierownictwo miało wywierać po ujawnieniu mediom zaleceń zawartych w feralnym SMS-ie. Wówczas wysmażono do rozmownych pracowników osobne pismo.

– Zasugerowano w nim, że udzielamy nieprawdziwych informacji. Zagrożono nam też procesami sądowymi – powiedział Adamczak „Dziennikowi Gazecie Prawnej”. To już kolejne doniesienia związkowców Biedronki do prokuratury. W styczniu wpłynęły już dwa: chodziło o dostarczenie niekompletnej listy pracowników potrzebnej do referendum strajkowego oraz niewpuszczenie na teren placówek przedstawicieli organizacji związkowych, którzy mieli organizować głosowanie.

Exit mobile version