Osoby zatrudnione w znanej sieci handlowej apelują o bojkot jej placówek. Powód? Ich zdaniem Tesco fatalnie traktuje pracowników. O sprawie dowiadujemy się z listu, który wpłynął do redakcji dziennika „Fakt”.
List jest anonimowy, co nie powinno nikogo dziwić, gdyż biorąc pod uwagę stopień represji wobec pracowniczego sprzeciwu, zgłoszenie skargi pod nazwiskiem byłoby zapewne równoznaczne z utratą pracy. „Fakt” informuje, że autorom donosu nie podobają się zarówno warunki pracy, jak i wysokość płac oraz postawa zarządu spółki. Tytuł opublikował na swoich łamach fragment listu.
„My Pracownicy zatrudnieni w sklepach sieci Tesco w Polsce prosimy Klientów o bojkot tej sieci i zaprzestanie robienia zakupów w jej sklepach w proteście przeciwko działaniom ZARZĄDU TESCO POLSKA” – czytamy w liście (pisownia oryginalna). Autorzy twierdzą, że dla zarządu Tesco Polska „liczą się tylko oszczędności i zysk”, a nie dobro klienta i pracownika. Z tego powodu „jest brak rąk do pracy w sklepach, towar zamiast na półkach sklepowych stoi na magazynie, bo nie ma kto go roztowarować”. Pracownicy skarżą się na to, że są straszeni zwolnieniami z pracy i obciążani odpowiedzialnością za błędy systemów informatycznych. Z tego powodu wzywają klientów do bojkotu sklepów Tesco. „DRODZY KLIENCI RÓBCIE ZAKUPY W INNYCH SIECIACH HANDLOWYCH, TAKICH KTÓRE DOBRZE TRAKTUJĄ SWOICH PRACOWNIKÓW I KLIENTÓW”
Co na to kierownictwo Tesco Polska? Rzecznik prasowy powiadomił, że sieć chce, aby pracownik, który zgłosił skargę, ujawnił swoje dane personalne. „Nasi pracownicy, jeśli tylko chcą podzielić się swoimi uwagami czy obawami, mogą skorzystać z licznych kanałów komunikacji, takich jak Forum Pracownicze czy anonimowa Bezpieczna Linia. Szczerość i otwartość są podstawą naszego dialogu z koleżankami i kolegami w Tesco – wierzymy, że wewnętrzna dyskusja jest najlepszym sposobem budowania wzajemnego zrozumienia. Wszelkie zatem wątpliwości wolimy wyjaśniać we własnym gronie, w zespole pracowników Tesco. Będziemy wdzięczni, jeśli autor listu skontaktuje się z nami bezpośrednio, byśmy mogli wspólnie porozmawiać o jego opiniach i uwagach” – powiedział „Faktowi” Michał Sikora, rzecznik prasowy koncernu.
W ostatnich miesiącach w mediach wielokrotnie pojawiały się doniesienia na temat niezadowolenia załóg z działań kierownictwa. Chodziło m.in. o redukcje etatów przy jednoczesnym obciążaniu pozostałych zatrudnionych większą liczbą obowiązków. Najgłośniejszy protest w tej sprawie miał miejsce na przełomie sierpnia i września 2015 roku w Częstochowie, gdzie zbuntował się personel dwóch marketów. Przewodnicząca „Solidarności” w częstochowskim Tesco, Iwona Mandat, podała wówczas konkretne liczby obrazujące dynamikę zaniku miejsc pracy. Od początku 2014 roku tylko w jednym sklepie miało zostać zlikwidowanych 150 etatów. – I tylko około 50 z nich odeszło w ramach zwolnień grupowych z powodu remontu węzła nad DK1 – mówiła Mandat podczas demonstracji pracowniczej. – Resztę wyrzucono za łamanie procedur, których jest tak wiele, że czasami nie sposób zapamiętać. Co ciekawe, pracownicy dostają do wyboru dyscyplinarkę lub dobrowolne odejście. Nie ma kary nagany czy upomnienia – wskazywała.
Tesco Polska posiada nad Wisłą ponad 400 obiektów. Są to zarówno hipermarkety jak i placówki średniej wielkości i małe osiedlowe sklepy. Sieć zatrudnia łącznie ok. 30 tys. pracowników. Dzienna liczba klientów szacowana jest na ok. 5 mln.