Site icon Portal informacyjny STRAJK

Prawicowy facecjonista ujawnił dane „Kasi” więzionej i gwałconej przez katolickiego księdza. Michalkiewicz będzie goły?

Stanisław Michalkiewicz / fot. Wikimedia Commons

Komornik sądowy nakazał zablokować konta publicysty. Powodem podjęcia tego działania był sądowy wyrok, który zapadł w procesie zaocznym. Michalkiewicz został pozwany po tym jak w jednym ze swoich wystąpień na YouTube skomentował wyrok sądu w sprawie odszkodowania dla ofiary napaści seksualnej, której sprawcą był katolicki ksiądz i zakonnik.

„Dziś wydarzył się mój kolejny dramat! Dramat, na który nie mam już sił. To jest ponad moje siły” – napisała w poniedziałek wieczorem kobieta, której imię i nazwisko podał Stanisław Michalkiewicz. Tymczasem ten ostatni robi z siebie ofiarę.

„14 listopada zajrzałem na konto w banku Santander i z przerażeniem stwierdziłem, że zostało wyzerowane. Obawiałem się, że okradli mnie jacyś hakerzy, więc pojechałem do banku, gdzie wyjaśniło się, że to nie hakerzy, tylko komornik sądowy, który nakazał zablokować konta. Pojechałem do M-Banku, w którym też mam konta i tam hiobowa wieść się potwierdziła. Nie miałem pojęcia, o co chodzi, więc skontaktowałem się z komornikiem, który powiedział, że to jest egzekucja w następstwie prawomocnego wyroku zaocznego, wydanego przez niezawisły Sąd Okręgowy w Poznaniu na rzecz pani [tu imię i nazwisko ofiary – przyp. red.]. Nie miałem pojęcia, kto zacz, ale komornik wyjaśnił, że chodzi o osobę molestowaną ongiś przez księdza. W publikacjach nazywana była Kasią” – napisał na swoim blogu Michalkiewicz.

Prawicowiec wyjawił imię i nazwisko w rozmowie z dziennikarzem korwinistycznego pisemka Najwyższy Czas. W trakcie wywiadu również opowiada o tym jak bardzo to wszystko dla niego dotkliwe i jak jest ofiarą zemsty.

Przypomnijmy. Ofiara księdza wytoczyła Michalkiewiczowi proces za jego komentarz. Poznański sąd przyznał jej 150 tys. zł zadośćuczynienia. Wyrok zapadł zaocznie, bo pozwany nie odbierał wezwań do sądu. Egzekucją wyroku zajął się komornik. W jednym ze swoich licznych nagrań opublikowanych na YT Stanisław Michalkiewicz powiedział o wyroku dot. odszkodowania dla Kasi m. in.:

„Wiele pań za mniejsze pieniądze spódniczki podciąga, a tu milion i dożywotnia renta. Milion złotych to taka panienka jedna z drugą przez całe życie mogą nie zarobić (…) Miliona złotych to taka panienka jedna z drugą przez całe życie może nie zarobić, a tutaj za jednego sztosa. No to żadne kurwy nie są tak wynagradzane na całym świecie”.

Katarzyna tłumaczyła, że pozwała Michalkiewicza, bo nie była „żadną kurwą, tylko dzieckiem, kiedy gwałcił mnie ksiądz”. „Skrzywdził mnie nie tylko ten człowiek swoimi słowami, ale również po jego wypowiedzi wiele osób z jego kręgu życzyło mi śmierci, pisali, że dobrze, że mi się to stało i wiele innych obraźliwych słów” – wyjaśniała.

„Bardzo się bałam kolejnego procesu, nie wiedziałam, czy udźwignę go psychicznie, ale nie mogłam pozwolić na to, aby ten człowiek nie poniósł konsekwencji. (…) Proces trwał krótko, a on świadomie nie odbierał pism z sądu, jak również pozwu. (…) Detektyw potwierdził jego adres zamieszkania, jak również sam Stanisław Michalkiewicz kilka dni temu w rozmowie z komornikiem powiedział, że mieszka w tym mieszkaniu” – napisała na portalu społecznościowym Facebook kobieta.

Katarzyna poinformowała, że Michalkiewicz poprosił o rozłożenie zasądzonej kwoty na raty, ale jej prawnik nie wyraził na to zgody argumentując, że ewentualnym przyrzeczeniom tego człowieka nie można ufać. Katarzyna uważa, że ujawnienie jej prawdziwych danych to prymitywna zemsta Michalkiewicza. „Kolejny raz wiedział, co zrobić, aby mnie zabolało” – napisała.

Być może proces ten pogrąży Michalkiewicza finansowo.

 

Exit mobile version