W Polsce na 1000 mieszkańców przypada 5 pielęgniarek. W Szwajcarii – 16, w Danii – 15, w Szwecji – 11. W Czechach i w Słowenii – po 8. Wśród postulatów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych jest więc wpisanie do kontraktów z NFZ minimalnej obsady pielęgniarskiej na poszczególnych oddziałach – co zablokuje możliwość redukowania zatrudnienia w nieskończoność. Ta patologia, uprawiana przez zarządców, prowadzi do narażenia życia i zdrowia pacjentów i pacjentek. I właśnie dlatego pielęgniarki protestują.
Boją się również, że nie będzie komu ich zastąpić. Średnia wieku w tych zawodzie w Polsce to 49 lat, a pielęgniarek powyżej 65 lat jest więcej, niż tych do 25 roku życia. Młodzież nie jest zainteresowana studiowaniem pielęgniarstwa, bo wie, że to bardzo ciężka praca za bardzo małe pieniądze. Średnia pensja wynosi ok. 2 tys. zł brutto, a w wielu regionach nie przekracza nawet 1600 zł. Dlatego pielęgniarki domagają się wzrostu wynagrodzeń i zachęt do podjęcia studiów pielęgniarskich.
Dziś jest Międzynarodowy Dzień Pielęgniarki i Położnej, ale dziewczyny zamiast świętować protestują. Mało kogo to obchodzi – w mediach uśmiechnięty Komorowski i Duda chwalą się poparciem kolejnych celebrytów. Czasami usłyszymy coś o tirze, który wywrócił się na płatnej autostradzie, albo o wybuchu studzienki kanalizacyjnej na osiedlu domków jednorodzinnych w Gorzowie Wielkopolskim. O proteście pielęgniarek i położnych, który obywa się w całym kraju, nie słychać prawie nic. Wiadomo, media mają swoje priorytety.