Site icon Portal informacyjny STRAJK

Rada Bezpieczeństwa ONZ dyskutowała o Syrii. USA grozi interwencją

flickr.com/Freedom for Syria

Zgodnie z przewidywaniami Rada Bezpieczeństwa ONZ nie porozumiała się w sprawie rezolucji dotyczącej ostatnich wydarzeń w Syrii. Amerykanie grożą, że będą działać na własną rękę.

Pełne emocji przemówienie wygłosiła ambasador Stanów Zjednoczonych przy Radzie Nikki Haley. Eksponując zdjęcia martwych dzieci twierdziła, że wszystko wskazuje na przeprowadzenie ataku przez armię syryjską, a użyta do niego broń chemiczna była jeszcze bardziej śmiercionośna, niż w poprzednich takich sytuacjach.

– Prawda jest taka, że Rosja, Iran i Asad nie są zainteresowani pokojem – grzmiała Haley. Zagroziła, że jeśli ONZ nic w sprawie nie zrobi (czytaj: nie zadziała tak, jak będzie sobie tego życzył Waszyngton), jej kraj może zainterweniować na własną rękę. – Są momenty w życiu państw, kiedy jesteśmy zmuszeni podjąć samodzielne działania – powiedziała.

Za projektem rezolucji w sprawie ataku w Chan Szajchun były, oprócz USA, Wielka Brytania i Francja. W dokumencie miało zawierać się potępienie Damaszku. ONZ w rezolucji miał również zażądać od Syrii wszechstronnej współpracy z Organizacją ds. Zakazu Broni Chemicznej: dostarczenia planów lotów i sprawozdań z ich wykonywania, szczegółów dotyczących operacji przeprowadzonych w feralny wtorek, wskazania wszystkich dowódców załóg helikopterów, wpuszczenia przedstawicieli ONZ do baz lotniczych.

Zarówno armia syryjska, jak i przedstawiciel tego kraju przy ONZ Munzir Munzir twierdzą, że nie doszło do rozmyślnego ataku na cywilów. Reprezentant Damaszku na próżno usiłował przekonywać, że syryjska opozycja nie mówi prawdy o wydarzeniach w Chan Szajchun. Amerykanie, Francuzi i większość światowych mediów odrzuciła również wersję przedstawioną przez rosyjskie Ministerstwo Obrony, w myśl której cywile zginęli wskutek trujących wyziewów ze zniszczonego magazynu z bronią i sprzętem należącego do terrorystów, a zniszczonego przez syryjskie samoloty.

Rezolucji sprzeciwiła się Rosja. Zdaniem jej dyplomatów tekst był stronnniczy, od razu wskazywał winnego, wyprzedzając wyniki zapowiadanego śledztwa. Co więcej, nie zawierał choćby wezwania do syryjskiej opozycji, kontrolującej prowincję Idlib, by i ona umożliwiła międzynarodowym śledczym niezbędne badania terenowe, a w konsekwencji – by badanie sytuacji nie opierało się tylko na materiałach publikowanych w internecie. P.o. rosyjskiego wysłannika w ONZ Władimir Safronkow zarzucił zachodnim członkom Rady Bezpieczeństwa brak zainteresowania sytuacjami, w których to siły antyasadowskie oskarżono o posłużenie się gazami bojowymi. Podkreślał, że także Rosja uważa użycie takiej broni za niedopuszczalne.

Głos zabrał także Kim Won-Soo, Wysoki Przedstawiciel ONZ ds. rozbrojenia. Przyznał on, że kierowana przez niego organizacja nie dysponuje obecnie żadnymi dowodami nt. tragedii mieszkańców Chan Szajchun, które nie pochodziłyby od uczestników konfliktu.

Do głosowania nad rezolucją ostatecznie nie przystąpiono. W przyszłym tygodniu, 11-12 kwietnia, Sekretarz Stanu USA Rex Tillerson, wybiera się do Moskwy.

Exit mobile version