Wspólnie z kibolami i skrajną prawicą, częstochowski radny PiS Paweł R. ruszył na obronę Jasnej Góry. Mając świadomość wagi swojej misji, nie przebierał w środkach. Przekonał się o tym 72-letni emeryt, którego samorządowiec potraktował „z buta”.
26 października 2020 roku był niespokojnym dniem. W całym kraju pod kościołami gromadziły się tłumy nabuzowanych emocjami prawicowych ekstremistów oraz pobożnych katolików, którzy uwierzyli w komunikaty reżimowych mediów jakoby świątynie miały być szturmowane przez „lewackie bojówki” związane ze Strajkiem Kobiet – zdarzenia miały miejsce cztery dni po ogłoszeniu przez Trybunał Przyłębskiej zakazu aborcji.
TVP podała dzień wcześniej informacje, że lewackie bojówki szturmują Jasną Górę. W odpowiedzi rozpoczęła się mobilizacja w obronie klasztoru Paulinów. Na zwołane przed siedzibą częstochowskiej archidiecezji zgromadzenie stawili się m.in. kibole Rakowa, znani z miłości do rasistowskiego mordercy Janusza Walusia, miejscowi faszyści z ONR oraz działacze Prawa i Sprawiedliwości. Wśród nich – miejski radny i nauczyciel akademicki Paweł R.
Grupa przemieściła się na położoną u stóp Jasnej Góry Aleję Sienkiewicza. Tam napotkała uczestników demonstracji solidarnościowej z kobietami. Obrońcy Najświętszej Panienki uznali samą obecność opozycyjnej pikiety w okolicy świętego miejsca jako wyzwanie i przeszli do rękoczynów.
Ryszard Raczek, jak na emeryta związanego z KOD przystało, przybył na miejsce w koszulce z napisem „Konstytucja”. Wkrótce został zaatakowany przez szarżującego radnego R.
„Przyjechałem na protest rowerem, ciągnąc za nim taczki. Z powodu tych taczek stałem w al. Sienkiewicza z rowerem między nogami, gdy przerwano kordon narodowców i policjantów. Radny, który mnie doskonale zna, kopnął mnie w okolice pachwiny. Przewróciłem się z tym rowerem na taczki. I to policjanci pomogli mi się pozbierać. Jeszcze tego samego wieczora telefonicznie zgłosiłem atak radnego dyżurnemu policji. Zaproponował, żebym poszedł na komisariat następnego dnia i złożył formalne doniesienie”
Poturbowany emeryt udał się na obdukcję, a następnie, z lekarskimi papierami, prosto na komisariat, gdzie złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa na podstawie art. 157 par. 2 Kodeksu karnego: „Kto powoduje naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia trwający nie dłużej niż 7 dni, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”.
Prokuratura w Częstochowie nie miała wątpliwości, że sprawą zająć się należy, z „z uwagi na ważny interes społeczny, uznając, że czyn Pawła R. miał charakter występku chuligańskiego”.
Radny R. wypiera się wszystkiego, snuje teorie spiskowe i wygraża lokalnym politykom. „To nie przypadek pojawienia się dzisiaj takich informacji. W ten sposób ludzie prezydenta Matyjaszczyka uprawiają brudną politykę za moją aktywność w radzie miasta. Po zakończeniu postępowania przekażę opinii publicznej jego wynik. Każdego, kto kłamliwie oczernia mnie, godząc w moje dobre imię, pociągnę do odpowiedzialności karnej” – powiedział miejscowej „Wyborczej”.
PiS nie od dziś ma w częstochowskiej Radzie Miasta niezwykle ciekawą reprezentację. Były radny Artur Sokołowski przed lokalnym Marszem Równości w 2019 roku wzywał na pomoc kiboli i groził rozlewem krwi. Radny Piotr Wrona domagał się w listopadzie zeszłego roku ścigania urzędników ratusza za umieszczenie w budynku błyskawicy – symbolu Strajku Kobiet. Radny Albert Kula w 2017 roku brał udział w bijatyce z policją, podczas kibolskiej ustawki w podłódzkim lesie.
O perypetiach radnych PiS z innych miast pisaliśmy tutaj.