Site icon Portal informacyjny STRAJK

Rady USA dla Europy: inwigilować i bombardować

Amerykańskie recepty na terroryzm: wzmocniona inwigilacja i nowe interwencje na Bliskim Wschodzie. Byli szefowie CIA dzielą się z Europejczykami „dobrą radą” – niestety nieświeżą i po wielokroć niesprawdzoną.

Dalsze niszczenie Iraku to wg amerykańskich „ekspertów” jedna z recept na problem terroryzmu / fot. Wikimedia Commons

Czy wstrząs, jakim był dla Europy zamach Państwa Islamskiego w Brukseli, doprowadzi do dalszego ograniczenia praw obywatelskich? Właśnie tak należy postąpić – jeszcze w dzień zamachu zaczęli przekonywać byli wysocy funkcjonariusze CIA. Michael Morell, który w latach 2010-2013 był wicedyrektorem agencji, w wypowiedzi dla think tanku Atlantic Council stwierdził, że Europa musi gruntownie przemyśleć swoją politykę obronną. Według Amerykanina w pierwszej kolejności powinny zostać wyraźnie zwiększone wydatki na wojsko, policję i służby bezpieczeństwa.

Sekundował mu dyrektor CIA z okresu prezydentury George’a W. Busha, Michael Hayden, który apelował o zwiększenie skali inwigilacji obywateli w Internecie. – Ludzie mają prawo do prywatności, ale mają też prawo do życia – rzucił, zapominając dodać, że prowadzone na wielką skalę zbieranie informacji o aktywności w sieci trwa już od dobrych kilku lat i w żaden sposób nie przełożyło się na spadek liczby terrorystów i osłabienie ich organizacji.

Żaden z byłych funkcjonariuszy wywiadu nie odniósł się do faktu, że przez kilka miesięcy poprzedzających zamach w Brukseli trwała wielka operacja służb mająca na celu schwytanie Salaha Abdeslama, podejrzanego o wyreżyserowanie zamachów w Paryżu w listopadzie ubiegłego roku. Nadzwyczajne środki ostrożności wprowadzone w i tak silnie chronionym mieście (w końcu to siedziba unijnych instytucji) i ogromne pieniądze, jakie włożono w „zapewnianie bezpieczeństwa”, jakoś nie przełożyły się na powstrzymanie terrorystów przed nowym uderzeniem. Podobnie jak fakt, że jak podała agencja „Sputnik News”, powołując się na francuskojęzyczne belgijskie radio i telewizję RTBF, dwaj świeżo zidentyfikowani sprawcy zamachu, bracia Chalid i Ibrahim al-Bakraoui, mieli już bogate policyjne kartoteki. Nikt jednak na czas nie zauważył, jak z przestępców kryminalnych stali się terrorystami. Jedynie Chalid trafił do bazy podejrzanych o terroryzm prowadzonej przez Interpol – co, jak widać, nie zdało się na wiele.

Jeszcze więcej wątpliwości budzi kolejna „dobra rada” Haydena dla Europy. Dawny szef CIA wezwał do „silnego ataku” na tereny zajęte przez Państwo Islamskie. Oczywiście, pomysł stanowczej walki z mordercami z ISIS jest całkowicie na miejscu, szkoda tylko, że Hayden nie rozwinął tematu. Mógłby np. odnieść się do faktu, że Stany Zjednoczone oficjalnie prowadzą naloty na Państwo Islamskie od blisko dwóch lat. W atakach lotniczych giną dżihadyści, ale znacznie częściej przypadkowi ludzie, którzy mają nieszczęście żyć na terenach Iraku i Syrii opanowanych przez terrorystów. Tak prowadzone „silne ataki” nijak nie przełożyły się na powstrzymanie ISIS. Hayden mógł również dodać, że nie powstało ono w próżni, lecz na terenach zniszczonego przez amerykańską inwazję Iraku oraz w Syrii, zrujnowanej przez wojnę domową, podsycaną m.in. przez Stany Zjednoczone. Kwestia jest absolutnie aktualna, gdyż USA szykują właśnie nowy program wspierania tamtejszej opozycji. Czy przypadkiem w ten sposób znowu nie pomogą terrorystom?

Exit mobile version