PiS chce by pracownicy szkół, którzy stracą pracę na skutek reformy oświaty, nie mieli odpraw. Według resortu oświaty i sejmowych komisji edukacji i samorządu nie byliby objęci procedurą zwolnień grupowych.
Minister edukacji Anna Zalewska opowiadała w czasie obrad komisji, że obawy o zwolnienia są na wyrost, bo szkoły nie będą likwidowane.
– Jest taka sama liczba dzieci, więc potrzebna będzie taka sama liczba nauczycieli – powiedziała szefowa MEN. Zapewniła, że znajdujące się w projekcie ustawy regulacje co do ewentualnych zwolnień są tylko niezbędnym przeniesieniem z innych przepisów.
Wiceprzewodniczący ZNP Krzysztof Baszczyński argumentował, że projektowane obecnie rozwiązanie pozbawi zwalnianych pracowników odpraw. Wsparła go PO.
– Nie można zaklinać rzeczywistości, bo jeśli zmienia się struktura szkół i dwie szkoły z dwóch budynków łączymy w jedną szkołę, to nie potrzeba będzie dwóch bibliotekarek, dwóch sekretarek czy dwóch kadrowych. Dlatego zwolnieniom grupowym w takim przypadku powinni podlegać nie tylko nauczyciele, ale też pracownicy administracyjni – mówiła Urszula Augustyn (PO).
Posłowie PiS byli nieugięci. Propozycja zmian w tej kwestii nie uzyskała większości głosów posłów komisji.