15 lipca w Sejmie odbyło się drugie czytanie projektu nowelizacji ustaw o komisji weryfikacyjnej i o gospodarce nieruchomościami. Lewicy udało się uzyskać poparcie sejmowej większości dla niektórych poprawek, które zgłaszała, inne zostały odrzucone.
Propozycję nowelizacji ustaw o komisji weryfikacyjnej oraz o gospodarce nieruchomościami złożył klub Prawa i Sprawiedliwości w połowie czerwca. Najważniejsza zmiana, jaką zawarto w nowelizacji, przewiduje wypłacanie odszkodowań dla lokatorów poszkodowanych wskutek reprywatyzacji ze specjalnego Funduszu Reprywatyzacji zarządzanego przez Ministerstwo Finansów. Odbiera również miastu stołecznemu Warszawa możliwość złożenia sprzeciwu od decyzji komisji przyznającej odszkodowaniem lub zadośćuczynienie. Wszystkie dotąd zaskarżone przez władze Warszawy decyzje komisji mają zostać uznane za prawomocne, a wypłaty przyznanych odszkodowań miałyby nastąpić w ciągu 14 dni.
Lewica od początku wskazywała, że tak opracowana nowelizacja nadal nie jest kompleksową ustawą reprywatyzacyjną – choćby dlatego, że dotyczy tylko Warszawy, podczas gdy problem dotyczy również innych miejscowości w Polsce. Nie rozstrzyga również spraw zasadniczych – nie blokuje możliwości zwrotów w naturze i wypłat bardzo wysokich odszkodowań. Socjaldemokraci przedstawili założenia własnego projektu ustawy reprywatyzacyjnej, który jest obecnie przedmiotem dalszych konsultacji.
Podczas pracy nad projektem w komisji sprawiedliwości oraz podczas II czytania udało się natomiast wprowadzić kilka poprawek opracowanych przez Lewicę. Jedna z nich umożliwia lokatorom występowanie jako strona w postępowaniu przed komisją weryfikacyjną. Inna zabrania reprywatyzacji nieruchomości, w której nadal zamieszkują ludzie; ochrona komunalnego zasobu mieszkaniowego przed prywatyzacją kończy się jednak w momencie, gdy ostatni lokator nieruchomość opuści. Projekt po II czytaniu został ponownie przekazany do komisji sprawiedliwości; do tej pory nie wyznaczono terminu III czytania ustawy.
Lewica starała się wprowadzić do ustawy zapis stanowiący, iż mieszkalnictwo publiczne jest celem publicznym. Gdyby to się udało, samorządy mogłyby odmawiać reprywatyzacji poszczególnych nieruchomości, wskazując, że są one wykorzystywane do realizacji celu publicznego, jakim jest zapewnianie mieszkańcom możliwości korzystania z lokali komunalnych. Obecnie dzięki powoływaniu się na cel publiczny można nie dopuścić do reprywatyzacji np. budynków, w których mieszczą się szkoły. PiS nie uznał jednak za stosowne poprzeć takiego zapisu.
– Odcinanie wody, niszczenie klatek. Tak wygląda dziś rzeczywistość lokatorów w reprywatyzowanych kamienicach w Łodzi. A problem dotyczy miast w całej Polsce. Kupcy roszczeń i mafia reprywatyzacyjna mają się doskonale, bo ani PO ani PiS nie zależało przez lata, by problem rozwiązać, czego przykładem jest przedstawiany projekt – podsumowała prace w Sejmie posłanka Lewicy Hanna Gill-Piątek.