Robert Grey nie jest już wiceministrem spraw zagranicznych. Jego dotychczasowy szef Witold Waszczykowski twierdzi, że to tylko efekt „zmiany koncepcji”. Media utrzymują jednak, że sprawa ma drugie dno, a opozycja żąda wyjaśnień.
Dziś jednak „Gazeta Wyborcza” podała, że Grey stracił stanowisko, bo zapytany o współpracę z amerykańskimi służbami nie przyznał się do niej. Ministerstwo zaprzeczyło – według oficjalnej wersji mianowany dwa miesiące temu wiceminister po prostu nie mieści się w nowej koncepcji zarządzania resortem wymyślonej przez ministra Waszczykowskiego, co więcej, nie jest wykluczone, że dostanie w MSZ inną pracę. Opozycji te tłumaczenia nie satysfakcjonują. Adrian Zandberg z partii Razem przypomniał, że jego formacja już w momencie nominowania Greya na wiceministra wskazywała, jakie zagrożenia wiążą się z oddaniem dyplomacji gospodarczej w ręce obywatela innego państwa. Rafał Trzaskowski z PO krytykował działania polskich służb pod rządami PiS-u i pytał Witolda Waszczykowskiego, kto podsunął mu pomysł włączenia Greya do grona najbliższych współpracowników. Łatwo się domyślić, że odpowiedzi nie było.